|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yadira
Dołączył: 24 Wrz 2010
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 15:47, 03 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Jako, że dawno nic się tu nie działo postanowiłam przy pobycie w SC zawitać do Domina.
Jako pierwsze postanowiłam, że porządnie wyczyszczę budę. Szczęściem, że była otwierana od góry. Wyciągnęłam z niej stare siano, pozamiatałam i dołożyłam świeżego, rozkładając je równomiernie na podłodze budy. Grabiami do liści zmiotłam wszelkie pozostałości po słomie i innych nieczystościach naokoło. Wyczyściłam miskę od jedzenia oraz od picia, co zajęło mi dobre dziesięć minut. Nalałam świeżej wody i rozejrzałam się co jeszcze można by zrobić w psim otoczeniu.. Hm, chyba na razie nic.
Jako, że sezon linienia już się kończył, a Dominem nikt od dawna się nie zajmował postanowiłam, że go wyczeszę.. i do teraz nie wiem, czy to był błąd czy dobra decyzja? Belg za czesaniem nie przepadał, ale dawał się wyczesywać gdy w drugiej ręce miałam smakołyk, który mógł mi wygryzać z pomiędzy palców. Stwierdziłam, że to wystarczy i zajęłam się czesaniem. Po 10 minutach wyprostowałam się z jękiem i popatrzyłam na pobojowisko naokoło siebie.. No, to tyle z zamiatania naokoło budy? Będzie trzeba to zrobić jeszcze raz. Domino wyraźnie ucieszony i święcie przekonany, że to już koniec machał ogonem i patrzył na mnie wyczekująco. Podniosłam piłkę walającą się po ziemi i rzuciłam mu, by mógł się trochę poruszać, zgarnęłam z grubsza na kupkę sierść, w międzyczasie rzucając psu piłkę i zawołałam go do siebie nagradzając smakołykiem. I znów zaczęła się mozolna praca z wyczesywaniem całego psa. Niechętnie dawał sobie dotykać tylne łapy, ale wiele psów tak miało. Postarałam się je wyczesać w miarę delikatnie. Po następnych 15 minutach naokoło nas znów walała się masa sierści, ale do końca wyczesywania było jeszcze daleko.. No nic. Znów porzucałam mu piłkę, zagarnęłam sierść do tamtej kupki i stwierdziłam, że pewnie Domino ma już dość.
Zabrałam go więc na smyczy na spacer po okolicznym lesie, jednak mając na uwadze jego wiek ze smyczy puściłam go tylko na 15 minut, by nie nadwyrężył sobie tak delikatnych w jego wieku stawów lub ścięgien. Spacerowaliśmy około godziny, powolnym krokiem by pies mógł zatrzymywać się gdzie tylko chciał i obwąchiwać okolice. Za dużo tym tempem nie przeszliśmy, ale miał to być dla psa wypoczynek więc taka forma była najlepsza - uaktywniała nos a nie mięśnie.
Gdy wróciliśmy na teren stajni zamiotłam do końca sierść Domina i wyczesałam go jeszcze ciut, dając mu wyżerać chamsko smakołyki ze swojej ręki. Wyglądał teraz o wiele lepiej, ale do wyczesania zostało jeszcze duuużo. Mam nadzieję, że w te ciepłe dni tak będzie mu wygodniej.
Sprzątnięcie budy, umycie misek itp.: 50h
Wyczesanie psa: 30h
Spacer: 40h
Rzucanie piłki: 30h
= 150h
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yadira dnia Nie 15:54, 03 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Tiara
Mały wolontariusz
Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 13:35, 02 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Miałam ze sobą kliker, więc postanowiłam odwiedzić Domina i trochę się z nim pobawić. Wsypałam smaczki do małej torebki i zapięłam ją w pasie, po czym złapałam za smycz i zawołałam psa. Czarny podbiegł do mnie z wywieszonym jęzorem i zaczął po mnie skakać.
- Ej, Domino, spokój! - powiedziałam do niego stanowczym głosem, ale w sumie nic to nie dało, bo cały czas się śmiałam.
Pies zaczął lizać mnie po twarzy i rękach, ale w końcu mu się znudziło i dał mi spokój. Usiadł przede mną, jakby czekając na moje dalsze decyzje. Przypięłam smycz do jego obroży i zacmokałam do niego zachęcająco, a on od razu wstał i ochoczo ruszył przed siebie. Najpierw poszliśmy do parku, w którym odpięłam smycz i pozwoliłam mu się trochę wybiegać. Rzucałam mu patyka, którego znalazłam po drodze, a on, cały w skowronkach, przynosił mi go z powrotem. Po około pół godziny siedzenia w parku, podpięłam smycz ponownie i poszliśmy dalej zwiedzać świat. Zawędrowaliśmy nad rzekę, do której czarny of course musiał wbiec, a później z niej wybiec i całą mnie zmoczyć. x.x Dobrze chociaż, że było słońce, to szybko wyschnę. XDD Znowu odpięłam smycz i wyciągnęłam kliker, po czym przywołałam psa do siebie.
- Siad! - wydałam mu zwięzłą komendę, a pies od razu usiadł, patrząc mi w oczy. Pochwaliłam go i nagrodziłam smaczkiem.
- Dominooo, leżeć - powiedziałam wyraźnie. Pies szczeknął wesoło i położył się na ziemi. Ponownie go pochwaliłam, pogłaskałam po głowie i dałam smakołyka w nagrodę. Wyciągnęłam samoprzylepne karteczki, które wzięłam ze sobą. Przykleiłam jedną z nich na pysk psa, a gdy ten sięgnął łapą do swojej głowy, kliknęłam klikerem i dałam psu nagrodę. Czarny co chwilę sięgał łapą do pyska i próbował zdjąć karteczkę, a ja za każdym razem wyłapywałam ten moment i klikałam, po czym nagradzałam go smaczkiem. Pies zaczął powoli ogarniać, że nagradzam go gdy dotyka łapą nosa. Wprowadziłam więc komendę głosową.
- Wstydź się! - powiedziałam w momencie, w którym czarny zakrył pysk łapą. Kliknęłam w tym samym czasie klikerem, a później nagrodziłam psa.
Powtórzyłam tę czynność kilkukrotnie, a później odkleiłam karteczkę z psiego nosa. Domino wiedziony chęcią dostania więcej smakołyków, zaczął smyrać się łapą po nosie. Wymawiałam wyraźnie komendę, po czym chwaliłam go i nagradzałam, jednak po chwili przestałam. Pies cały czas zakrywał łapą nos i czekał na smakołyki, jednak ja ich mu nie dawałam.
- Nie prosiłam cię, żebyś się wstydził, więc po co się wstydzisz? Nie wstydź się, mordeczko - powiedziała i zaśmiałam się.
Pies poruszył niepewnie uszami i ponownie zakrył łapą nos, jednak nic za to nie dostał. Ziewnął ze zrezygnowaniem i podniósł się. Siedział tak przede mną, wpatrując mi się w oczy. Pogłaskałam go i poleciłam mu się położyć. Czarny chętnie wykonał komendę i dostał za to nagrodę.
- Wstydź się! - powiedziałam głośno, a pies zamerdał ogonem i zakrył łapą pysk.
Zaśmiałam się, bo to ewidentnie ulubiona komenda wszystkich psów, z którymi do tej pory pracowałam. XD Pochwaliłam go i nagrodziłam, po czym podpięłam smycz i poszliśmy w dalszą drogę. Wróciliśmy do parku, w którym wyciągnęłam szarpak i podałam go psu. Domino złapał go mocno zębami i zaczął ciągnąć, powarkując od czasu do czasu. Siłowaliśmy się przez kilka minut, aż do czasu gdy nam się to znudziło. XD
Wróciliśmy do SC, odpięłam smycz i nałożyłam psu do miski karmy z puszki, a także nalałam świeżej wody. Pożegnałam się z psiakiem i odjechałam do domu.
+170h
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzydlata
Duży wolontariusz
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z końca świata
|
Wysłany: Wto 12:47, 08 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Dawno nieodwiedzany Domino siedział sobie spokojnie w budzie i patrzył na ukochaną piłeczkę przetaczającą się wolno po podwórku, gdy tylko zawiał silniejszy wiatr. Psiak był iście niezadowolony z braku zainteresowania i towarzystwa do zabawy.
Podeszłam do piłki i uniosłam ją w ręce. Domino podniósł łeb patrząc na mnie z zaciekawieniem. Mała gumowa piłka nosiła solidne ślady użytkowania - pogryziona, brudna, ale Domino był szczęśliwy gdy gwizdnęłam na niego i zaprosiłam na spacer. Skakało toto jak nienormalne, a gdy wyszliśmy poza teren stajni rzuciło się za posłaną w powietrze piłką. Co ciekawe po tak wielu dniach braku ćwiczeń Domino przyniósł piłkę i położył ją obok mnie, żebym mu ją jeszcze raz rzuciła. Psiak z radością leciał po nią i przynosił z powrotem, nawet gdy jego jęzor zaczął zwisać prawie do ziemi.
Po około dwudziestu minutach ciągłego biegania postanowiłam, żeby przećwiczyć z psiakiem podstawowe komendy - siad, leżeć, podaj łapę. Domino z pewnym oporem wykonywał polecenia, ale raczej było to spowodowane brakiem ćwiczeń. W nagrodę dałam mu smakołyk za każdym razem, gdy dobrze wykonał zadanie.
Przespacerowaliśmy się jeszcze kawałek. I to był chyba błąd. Gdy Domino zobaczył jezioro i chłodną wodę poleciał do niego i skoczył, na nic nie patrząc, z pomostu. Wołałam za nim długo, zanim zdecydował się wyjść z wody. Stojąc na brzegu, cały ociekający wodą zaczął się otrzepywać, a kropelki wody dopadły aż mnie, gdzie ja stałam daleko od niego.
Wróciliśmy do stajni. Domino, zupełnie zadowolony z siebie, niósł w pysku piłkę, a woda, chcąc nie chcąc, spływała jeszcze z jego futra, co on kwitował częstym otrzepywaniem się.
Zadowolonego zostawiłam z przysmakiem psim - wędzonym świńskim uchem.
+160h tak sądzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|