Charlie
Dołączył: 03 Maj 2014
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:13, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Zawitałam w SC kolejny raz. Ktoś tutaj znów zagościł. Wchodzę do stajni i widzę boks, który ma na sobie świeżą tabliczkę. Mijam Statue i Jakuba, daje im po marchewce i głaszczę po pysku, później podchodzę do ostatniego boksu. Moim oczom ukazał się cudowny ogier o imieniu Ruby Domperignon. Od razu zakochałam się w tym koniu. Piękne cztery pary skarpetek, ale niestety nie były śnieżno białe, tak samo kopyta były zabrudzone. Dałam ogierowi smakołyk i wyprowadziłam z boksu. Korzystając z tego ciepłego popołudnia, poszłam na myjkę z brudnym koniem, szamponem oraz innymi przedmiotami do pielęgnacji. Pieszczotliwie rozmawiając z cudnym ogierem przywiązałam go do stanowiska. Wzięłam szlauch i chciałam zobaczyć jaka będzie reakcja Rubiego na lecącą wodę. Spojrzał tylko i podniósł uszy, więc mówiąc do niego zbliżałam się ze szlauchem. Spryskałam mu nogi i trochę kłodę mgiełką i zaczęłam wlewać wodę do wiadra. Gdy skończyłam jeszcze raz popsikałam go całego wodą. Wzięłam szampon i wlałam do wiadra. Zanurzyłam w wodzie gąbkę i zaczęłam szorować sierść Ruby. Począwszy od szyi do zadu. W końcu zaczął nabierać ładnego, lekko czerwonawego koloru. Ogier był ciekawski, cały czas sprawdzał co tam mu robię, domagał się pieszczot. Najgorzej było gdy wyczaił gdzie mam marchewki. Zostawiłam je przy koniowiązie w worku i liczyłam, że żaden czterokopytny ich nie wyczai. A jednak! Na początku kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, ale po jakimś czasie ogarnęłam, że chodzi o marchewki. Żeby znaleźć mu zajęcie, wyjęłam 2 marchewki z worka i ustawiłam je po przeciwnych stronach. Poluźniłam także uwiąz, aby mógł je zjeść. Ja już chyba nie istniałam a koń miał zajęcie. Zadowolona z pracy, że koń wygląda jak koń westchnęłam. Wzięłam się teraz za grzywę i ogon. Lekko podcięłam i ogólnie doprowadziłam do ładu. Nałożyłam odżywkę i spłukałam. Ruby lekko zasypiał bo zjadł już wszystkie marchewki w zasięgu jego wzroku. Teraz czas na kopyta- wzięłam szlauch i zaczęłam psikać po nogach. Ruby wiercił się, wiec wyszło na to że i ja byłam mokra. Jednak kopyta były czyste i o to mi chodziło. Wzięłam jeszcze twardą szczotkę i szorowałam kopyta. Ściągaczką ściągnęłam nadmiar wody i czekałam aż kopyta wyschną by móc nałożyć smar. Posmarowałam je i znów czekałam, tym razem, aby sierść wyschłą do końca. Ogier zasypiał, był odprężony. Weszłam na chwilę do stajni, jako, że było już po 18 konie miały jedzenie przed boksami. Wsypałam wszystkim do żłoba porcje i wrzuciłam po marchewce, Ruby jeszcze dostał jabłko. Jak wróciłam Ruby nadal odprężony odpoczywał. Posprzątałam sprzęt, jeszcze kopystką wyczyściłam kopyta i odprowadziłam go do stajni. Przed boksem pogłaskałam go i przytulałam, wpuściłam do boksu gdzie już się zajadał. Poszłam odłożyć sprzęt, jeszcze raz rzuciłam okiem na konie i wyszłam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|