|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre
Duży wolontariusz
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:57, 05 Sty 2014 Temat postu: Ajax W - Odwiedziny |
|
|
Tu odwiedzamy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Skrzydlata
Duży wolontariusz
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z końca świata
|
Wysłany: Nie 21:38, 30 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Przyjechałam do SC z zamiarem zajęcia się którymś z koni. W stajni stało kilka fajnych rumaków, ale będąc tu ostatnim razem do żadnego nie poczułam tego "czegoś". Tym razem poruszyły mnie aż dwa konie, co strasznie mnie zdziwiło, zwłaszcza, że planowałam źrebaczka po Matt w najbliższym czasie.
Jedna z klaczek, która tak specyficznie wpadła mi w oko to Ajax. Może nie jest to godne jej imię, ale uwagę moją zwróciła niespokojnym pukaniem kopytem o podłogę boksu. Podeszłam do drzwi pomieszczonka i zostałam powitana żółtymi zębami kłapiącymi mi przed twarzą. Popatrzyłam uważnie w oczy klaczki i zobaczyłam, że złością przesłonięty jest strach tak niewyobrażalny, że pierwszy raz się chyba z czymś takim spotkałam.
Nie ruszyłam się z miejsca, tylko patrzyłam na klacz, której złość rosła. Uznałam, że to nie ma sensu i puściłam ją z boksu, wcześniej przygotowując trasę ogrodzoną aż do lonżownika. Nie miałam ochoty się z nią szarpać, to by nic nie dało.
Sama poszłam za nią na spokojnie, mając na uwadze, że klacz wtedy może przystosować się do nowego, jak sądzę, dla niej miejsca.
Weszłam na lożownik i zamknęłam drzwi za sobą. Ajax stała w najdalszym zakątku lonżownika i patrzyła na mnie, złowrogo kuląc uszy. Ja również spojrzałam na nią dogłębnie, ze spokojem. Przez pierwsze kilkadziesiąt sekund Ajax była zdeterminowana w swojej złości, jednak po dłuższej chwili zbiłam ją z tropu. Patrzyłam spokojnie i nie bałam się jej bojowej postawy.
Gdy klacz obniżyła łeb i zaczęła być bardziej spokojna ja odwróciłam się i wzięłam do ręki zwinięty uwiąz. Ajax uważnie mnie obserwowała i zastanawiała się cały czas co ja wyprawiam.
Odwróciłam się do klaczy i cmoknęłam. Ta skuliła ponownie uszy, jednak ruszyła. Prosto na mnie, więc nie wróżyło to nic dobrego. Machnęłam przed nią uwiązem i ta się spłoszyła stając na tylnych kopytach. Znowu ją pogoniłam, tym razem ruszyła gwałtownie galopem sprzedając powietrzu kilka mocnych baranków. Skubana fajnie wyglądała, wybitnie. Galopowała wokół mnie co jakiś czas kopiąc i próbując na mnie wbiec. Posyłałam ją z powrotem na brzeg lonżownika, żeby sobie nie myślała, że może się panoszyć.
Po pewnym czasie zaczęła się męczyć i nawet przestała atakować, a za to zaczęła mnie ignorować, szła jak lalka. Przypomniałam jej o swojej obecności poganiając ją solidnie. Ajax oddała mi kopytami w powietrze i zaczęła galopować, podskakując jak źrebak. W każdym razie zwracała na mnie uwagę.
Dłuższy czas minął zanim Ajax zaczęła podejmować próby porozumienia. Ja jednak ciągle ją odganiałam. Nie zniechęcająco, raczej pokazywałam jej, że to ja mam władzę, że nie może podejść kiedy jej się spodoba.
Gdy już dotarło do niej, że nie ma prawa do ignorowania mnie, pozwoliłam jej podejść. Klacz zrobiła to bardzo ostrożnie, a w jej oczach nie było już tyle nienawiści, więcej było lęku - znacznie więcej. Byłą jednak na tyle odważna, aby podejść do mnie na wyciągnięcie ręki. Patrząc na swoją dłoń delikatnie wyciągnęłam ją w stronę zlęknionego konia. Klacz machnęła głową wystawiając zęby, jednak poddała się mojemu wpływowi spokoju i dała się dotknąć. Pogłaskałam ją po nosie, przypięłam uwiąz do kantaru. Tutaj pojawił się problem - klacz wybitnie źle kojarzyła uwiąz, nie wiem dlaczego, jednak zaraz stała się na nowo agresywna i nie dawała się dotknąć. Wiele pracy przed nią.
Zaprowadziłam ją z lekka wyrywającą się do boksu, gdzie zostawiłam ją. Wychodząc z siodlarni, gdzie zaniosłam uwiąz usłyszałam znowu energiczne stukanie kopytem o podłogę - jakby te kilkadziesiąt minut biegania w ogóle nie zdjęły z niej energii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzydlata
Duży wolontariusz
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z końca świata
|
Wysłany: Śro 23:06, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj wpadłam do SC, aby pobawić się znowu z Ajax. Klacz przywitała mnie huknięciem kopytami w drzwi boksu. Poczekałam, aby klaczka podeszła z łbem do mnie, po czym wygnałam ją z boksu na lonżownik. Klacz potruchtała tam, a w pomieszczeniu rozpętała się prawdziwa wojna między nami. Klacz raz po raz starała się mnie zaatakować, a ja odpędzałam ją coraz dalej od siebie stając się coraz bardziej nie dostępną dla klaczy.
Po pewnym dłuższym czasie, kiedy to nawet mi zaczął się wzmagać oddech Ajax zaczęła się uspokajać, wyciszać i powoli zaczynać nawiązywać ze mną kontakt. Zaciekawiło mnie to i gdy na spokojnie podeszła do mnie, kiedy dałam jej możliwość zbliżenia. Ajax już nie była tak strasznie zła, bardziej przestraszona i uległa, taka, której brakuje miłości.
Wyciągnęłam do niej rękę, klacz wyciągnęła do niej nos. Pogłaskałam ją delikatnie po nim i zaczęłam masować. W jej oczach zaczęło się pojawiać rozluźnienie, jakieś elementy zaufania. Masowałam ją dokładnie, dzisiaj pozwoliła mi dojść ręką aż do końca szyi. Pogłaskałam ją po niej i zmieniłam stronę. Klaczka zniżyła głowę, podobało jej się.
Spróbowałam założyć jej kantar. Ajax zareagowała gwałtownie podnosząc głowę. Skuliła uszy, bardziej ze strachu przed nieznanym. Zaryzykowałam i odwróciłam się do niej tyłem mając jej głowę nad swoim ramieniem. Ajax zdziwiła się, lecz zajrzała przez moje ramię i przyglądnęła się bardziej ciekawie, jednak jeszcze dość wystraszona, kantarowi. Dałam jej go obwąchać i dotknąć nosem. Minęło kilka długich minut, gdy pozwoliła mi siebie nim dotknąć. Pogłaskałam ją po głowie i założyłam bardzo ostrożnie kantar. Postarałam się, aby nie zahaczyć zbyt mocno uszu oraz zrobić to możliwie najsprawniej. Pogłaskałam ją po raz kolejny, gdy nie zareagowała agresywnie.
Powtórzyłam masaż od nosa do końca szyi i spróbowałam przypiąć uwiąz. Ograniczenie wolności jednak Ajax zupełnie nie odpowiadało, więc zrezygnowałam widząc w jej oczach kolejną porcję strachu.
Wypuściłam ją z lonżownika i ta pobiegła do boksu. Nie mogę jej zbyt mocno do wszystkiego zmuszać, wystarczy, że dała sobie założyć kantar.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzydlata
Duży wolontariusz
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z końca świata
|
Wysłany: Pon 17:21, 07 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Bujnęłam się dzisiaj do SC z zamiarem opanowywania kolejnych elementów z Ajax. Klaczka jak zawsze przywitała mnie nietęgą miną, która świadczyła o tym, że nie ma ochoty na mnie patrzeć.
Wypuściłam ją z boksu i poszłam na lonżownik. Klaczka, kiedy weszłam, właśnie się tarzała, ale gdy mnie zobaczyła poderwała się z ziemi przyjmując bojową pozycję. Pognałam ją więc do kłusa i dopiero w tym momencie Ajax sobie mnie przypomniała. Tym razem wyjątkowo szybko się rozluźniła i podeszła do mnie. Spokojnym krokiem zbliżyłam się na wyciągnięcie ręki i pogłaskałam ją. Klacz przyjęła mój dotyk z wdzięcznością, zwłaszcza się do niej przytuliła, gdy zaczęłam ją masować. Klacz powoli się rozluźniała i, o dziwo, dawała mi się masować po większości ciała. Cieszyłam się tą chwilą i okazywałam to, promieniując wręcz radością.
Klacz byłą wyjątkowo spokojna, zaczęła współpracować. Nawet wsadziła mi nos w kieszeń od bluzy, gdzie trzymam smakołyki. Wyciągnęłam jednego i podałam jej na otwartej dłoni. Klacz wzięła go ostrożnie nie chcąc zrobić mi krzywdy. Pogłaskałam ją po nosie, a ta przytuliła się do mnie. Podrapałam ją po szyi, po głowie koło uszu.
Po poważnym wymasowaniu w miejscach "dostępnych" spróbowałam ubrać Ajax kantar. Na spokojnie go przyjęła, czego się nie spodziewałam.
Pognałam ją do kłusa, zaskakując tym zachowaniem. Klacz speszona trochę się zasmuciła, ale zaraz chciała być przy mnie. Przyzwoliłam jej i spróbowałam przypiąć lonżę, zupełnie luźną.
Klacz zareagowała nagle. Odskoczyła ode mnie i bryknęła. Pognałam ją do kłusa i czekałam spokojnie. Klacz się buntowała, nie było jej to na rękę, co jakiś czas brykała solidnie, chcąc mnie odpędzić, ze strachu.
A ja czekałam.
Klacz zaczęła dawać za wygraną. Starałam się, aby Ajax odczuwała we mnie wsparcie i przyjaźń. Klacz bardzo ostrożnie do tego podchodziła, ale w końcu odpuściła. Przypuściłam ją do siebie, chociaż Ajax podeszła do tego troszeczkę strachliwie.
Gdy zdecydowała się zbliżyć do mnie na wyciągnięcie ręki pogłaskałam ją i znowu zaczęłam masować. Klaczka bała się ruszającej lonży, ale widząc, że nie robię jej krzywdy zdecydowała się stać. A ja, niezauważalnie zaczynałam coraz mocniej bujać sznurkiem, co Ajax już nie przeszkadzało.
Doprowadziłam do stanu sprzed przypięcia lonży machając sznurem na wszystkie strony. Poklepałam klacz i spróbowałam poprowadzić klacz na bardzo długiej lonży. Ajax cofnęła się i zaczęła wspinać. Podeszłam do niej bliżej i uspokoiłam. Klacz, widząc, że nie boję się jej, nie okazuje strachu, uległa. Jeszcze raz spróbowałam się kawałek cofnąć, tym razem stanęłam do niej tyłem i spróbowałam zachęcić do postawienia kroku razem ze mną. Klacz zdecydowała się. Pochwaliłam ją głosem i spróbowałam poprowadzić dalej. Ajax ruszyła i szła za mną kilkanaście kroków.
Podeszłam do niej i pogłaskałam po łbie. Była bardzo dzielna, łamała lęk po lęku.
Po tym wszystkim stwierdziłam, że zaprowadzę ją do boksu. Udało mi się! Klacz dosyć nerwowo kroczyła za mną aż do boksu. Tam zdjęłam z niej kantar i znowu zobaczyłam bardzo złego ze strachu konia. No cóż, ale coś tam, jakieś tam postępy robimy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Skrzydlata dnia Pon 18:44, 07 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzydlata
Duży wolontariusz
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z końca świata
|
Wysłany: Nie 23:32, 20 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj przyszłam do SC, aby spotkać się z Ajax. SC pustoszało solidnie, a klacz była mocno poddenerwowana tym stanem rzeczy - nie przepadała za dużym ruchem w stajni, wieloma nowymi ludźmi i końmi, które chodziły gdzieś bez niej. Zastałam ją zestresowaną, zwłaszcza po utracie Ryci, jedynej klaczy, którą znała od początku.
Podeszłam do Ajax, która wyraźnie mnie nie poznawała. Stała głęboko w boksie i spoglądała na mnie złowrogo. Gdy wyciągnęłam do niej rękę ta kłapnęła zębami. Bałam się, że to, co udało nam się osiągnąć poszło w diabły.
Wygnałam Ajax z boksu na lonżownik, chociaż powiem, że było to dużo trudniejsze, kiedy wszędzie byli obcy ludzie. Klacz, bardzo zdenerwowana chodziła po lonżowniku i nerwowo wciągała powietrze przez nozdrza wydając przy tym chrapliwe dźwięki.
Bez owijania w bawełnę pognałam ją do kłusa. Ajax bryknęła i ruszyła szybko, nerwowo. Przez długi czas nie zwracała na mnie uwagi, rżała do innych koni za ścianami, które odzywały się coraz to z innej strony. Klacz była rozproszona i nie mogła się skupić na zadaniu. Raz po raz poganiałam ją, aby nie zwalniała. Na chwilę zwracałam jej uwagę, po czym ta od razu ją traciła i słyszała kolejny stukot przyczepy na kamieniach.
Nie wiem, ile czasu tam byłyśmy, widziałam tylko wykwity potu na jej szyi. Zmęczenie jednak dobrze na nią wpłynęło, bo przestała skupiać się na otoczeniu, a zaczęła na mnie. Kiedy skojarzyła fakty i zadanie, oraz to, co czeka za odpowiednie zachowanie od razu chciała do mnie podejść. Pozwoliłam jej na to i delikatnie pogłaskałam po głowie. Ajax zaczęła się rozluźniać, zniknął strach w jej oczach.
Starałam się ją głaskać po całym ciele, a właściwie, to tam, gdzie mi pozwalała. A pozawalała na wiele, chociaż najbardziej broniła słabizn. Przykre wspomnienia? Brak dostatecznego zaufania? Nie wiem, ale mam nadzieję, że uda mi się to wyeliminować.
Klacz na spokojnie dała mi założyć sobie kantar. Przypięłam lonżę i spróbowałam ją poprowadzić. To na szczęście pamiętała i poszła nie rwąc się. Pomachałam wokół niej sznurem, Ajax na spokojnie szła za mną, nie przejmując się świstami linki. Poklepałam ją i zaczęłam zatrzymywać się, przy czym chciałam, aby zatrzymała się za moim ramieniem. Ajax na początku nie podejrzewała zatrzymania i nie wiedziała o co chodzi, ale kilka zagrodzeń ręką drogi wskazało jej prawidłowe zachowanie. Poklepałam ją i puściłam na chwilę luzem. Klaczka ruszyła sobie spokojnym stępem i wybrała miejsce, aby się wytarzać. Gdy wstała i otrzepała się zaprowadziłam ją do boksu na lonży.
Wiele osób nam się przyglądało, zwłaszcza po tym, jak wyprowadzałam Ajax, lecz jej to wyjątkowo nie obchodziło - nadal była skupiona. W boksie zdjęłam jej kantar i pogłaskałam po łbie. Pierwszy raz nie pożegnała mnie strachem w oczach. Było mi przyjemnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzydlata
Duży wolontariusz
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z końca świata
|
Wysłany: Pon 22:09, 21 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Pojechałam dzisiaj do SC, aby zobaczyć, co nowego uda mi się osiągnąć z Ajax. Podeszłam do jej boksu i widziałam, że strach w jej oczach mijał, gdy mnie poznawała. Pogłaskałam ją po głowie, którą wystawiła do mnie niepewnie. Cieszyła się z dotyku, więc i ja cieszyłam się z nią. Poklepałam ją po szyi i otworzyłam boks. Ajax cofnęła się w jego głąb, prawdopodobnie odruchowo, po czym dała mi założyć sobie kantar oraz przypiąć uwiąz. Pogłaskałam ją delikatnie i wyprowadziłam. Klacz chętnie szła za mną, o ile uwiąz był dość długi. Nie chciałam ryzykować przywiązywaniem jej, jednak zauważyłam, kiedy złapałam za szczotkę, że klacz stanęła w jednym miejscu i nie ruszała się. Była z tym taka sama jak Rycia. Prawdopodobnie były to wyniki poprzedniej właścicielki.
Przeczyściłam Ajax dosyć solidnie, skoro klacz stała bardzo spokojnie. Z kopytami był mały problem, Ajax nie bardzo wiedziała, co ma zrobić, jednak kilka bardzo intensywnych sygnałów dało jej do zrozumienia, czego chcę.
Wyszłyśmy sobie na spokojnie na lonżownik, gdzie czekało na nas siodło i ogłowie.
Pognałam Ajax do kłusa, jednak klacz bardzo szybko chciała się znaleźć przy mnie, na co jej pozwoliłam. Klacz przyjęła mój dotyk prawie że wszędzie bardzo dobrze. Poklepałam ją i spróbowałam założyć siodło. Klacz stała bez uwiązania, więc mogła reagować różnie. Stała jednak w miejscu, czyli wiedziała, co to siodło. Poklepałam ją i zacisnęłam lekko popręg. Ajax odwróciła uszy w moją stronę, ale zaraz znów się rozluźniła. Pogłaskałam ją i spróbowałam założyć ogłowie. Nie zmuszałam jej i nie przytrzymywałam łba. Położyłam sobie wędzidło na dłoni i próbowałam zachęcić do jego wzięcia. Ajax zrobiła to po krótkim zastanowieniu. Bez problemu przełożyłam wszystkie paski przez jej głowę, gdyż Ajax nie podnosiła go wysoko i nie szarpała się ze mną. Spisała się wspaniale. Pogłaskałam ją po głowie i pooprowadzałam po lonżowniku w pełnym sprzęcie. Ajax szła za mną chętnie, nie denerwowała się sprzętem.
Poszłyśmy w pełnym ubranku do stajni, tam dopiero wszystko z niej zdjęłam. Klacz nie buntowała się, a w jej oczach pojawiło się zaufanie zamiast strachu. Podobało mi się to, jednak wiedziałam, że każdy najmniejszy bodziec może wszystko zniszczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|