|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Roselle
Większy wolontariusz
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:12, 27 Wrz 2008 Temat postu: Aramis - Odwiedziny |
|
|
Tutaj piszecie odwiedziny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Skrzydlata
Duży wolontariusz
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z końca świata
|
Wysłany: Nie 18:08, 26 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Przyszłam trochę poznać Aramisa. W końcu jestem jego opiekunką. Zaczęłam od zobaczenia się z wałachem w boksie. Gdy tylko pojawiłam się na jego widnokręgu Aramis cofnął się w głąb boksu i spojrzał na mnie nie ufnie. Wzięłam wiszący nieopodal uwiąz i otworzyłam boks na oścież. Wałach nie miał problemów z podejściem do mnie. Zdziwiło mnie to, bo widziałam, że koń dalej mi nie ufa, ale posłuszny był nad życie. Wyprowadziłam go na lonżownik i puściłam kłusem wokół ogrodzenia. Szedł ładnie, wyglądał wspaniale, ale jakby coś mnie niepokoiło. Koń był jakiś bardzo nie ufny i przerażony. Odniosłam więc uwiąz w dalekie miejsce, bo mógł mu się źle kojarzyć. Od razu zaczął się rozluźniać, ale i tak patrząc na uwiąz lub zbliżając się do niego kładł po sobie uszy, jakby zaraz miał on mu zrobić krzywdę. Po pewnym czasie kłusa Aramis prawie że nie zwracał na niego uwagi, ale za to zaczął się rozluźniać i obniżać szyję do ziemi. W pewnym momencie tak gwałtownie się zatrzymał, że aż się przestraszyłam, ale nie zdenerwowałam konika. Odwróciłam się, a wtedy wałach zaczął mnie szturchać po ramieniu, a gdy doszło do tego, że prawie mnie przewrócił przeszłam kilka kroków, a koń za mną. Wyciągnęłam ostrożnie rękę i pogłaskałam Aramisa po ciepłych chrapach. Były naprawdę miękkie w dotyku. Wzięłam do ręki uwiąz, ale Aramis skulił uszy i kłapnął zębami, bo gdy mi zaufał to nie znaczyło, że tym "strasznym" przedmiotom nie. Trzymałam go bardzo długo, aż Aramis zadecydował, że podejdzie do mnie i zacznie się łasić. Oczywiście nie sprawiłam mu tej przyjemności i cały czas trzymałam w ręku uwiąz. Wałach, już mniej niepewny co do sznurka tylko skulił uszy. Poczekałam jeszcze chwilę, a Aramis się zupełnie uspokoił i dał sobie przypiąć karabińczyk. Wyprowadziłam go z lonżownika i przeszłam się z nim po pobliskich terenach zielonych. Aramis wykazywał wyjątkowe zainteresowanie różnymi "dziwnymi" przedmiotami występującymi w naszej drodze, ale nie bał się ich. Wróciliśmy do stajni po kilkunastu minutach, a tam sprawdziłam jego kopyta i przejechałam po grzbiecie miękką szczotką. Pożegnałam się z Aramisem jednym smakołykiem dla koni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|