Blacky
Bywalec
Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 15:15, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Przyszłam do Stajni Centralnej zadowolona i zrelaksowana, bo w szkole mieliśmy wyjątkowy luz - wszyscy byli wypoczęci i dziwnie spokojnie. Może dlatego, że zaczyna się ta długo wyczekiwana wiosna? ^^
No więc weszłam do stajni i zastanawiałam się, który koń potrzebuje treningu najpilniej, bo jakiś czas nie chodził. Zamyśliłam się, ale po "ocknięciu" z niewiadomych przyczyn wpatrywałam się w Aramisa. Stał samotny, spojrzenie miał inteligentne, bystre, ale bardzo smutno. Żal mi się go zrobiło, więc podeszłam i dałam jabłko. Od razu odżył trochę. Potem założyłam kantar, podpięłam do niego uwiąz i wyprowadziłam przed boksem. W mgnieniu oka pognałam po siodło, czaprak, ogłowie, owijki i szczotki. Zaczęłam czyścić wałacha po całym ciele, aż 10 minut później wręcz lśnił, więc brałam po kolei wszystkie cztery kopyta, był spokojny. Założyłam cały sprzęt po czym wyprowadziłam gniadosza przed stajnię, gdzie wsiadłam i podpięłam popręg (najmocniej jak umiałam), po czym ruszyłam stępem na luźnej wodzy w kierunku ujeżdżalni.
W czasie stępa zrobiłam kilka wolt, ze dwie ósemki, zmiany kierunku jazdy raz przez ujeżdżalnię, raz przez półwoltę, jeden slalom, serpentynę. Ogólnie rozgrzewka była bardzo urozmaicona. Potem zebrałam wałacha (od razu podstawił raz) i dałam łydki do kłusa zebranego. Koń miał energii od groma! Na zakrętach ledwo wykręcał, dlatego próbowałam robić wolty, które nie za dobrze mu wychodziły, bo nie był elastyczny. Potem jeździłam też trochę w drugą stronę. Po chwili zaczynało się robić troszku nudno, więc spróbowałam skrócić chód – koń był dość oporny, napierał trochę na wędzidło, ale udało się. Potem próbowałam wydłużyć, ale nie był tego uczony – chętnie bym zaczęła, ale to trening powtórzeniowy. Potem zrobiłam ósemkę i serpentynę, a potem zagalopowałam od narożnika. Galop miał miękki i płynny. Z wielkim trudem zrobiłam woltę, stopowałam Aramisa przy każdym zakręcie. Zrobiłam ósemkę, która o dziwa wyszła lepiej. Potem skróciłam chód minimalnie, było wspaniale. Potem zatrzymałam się i spróbowałam cofnąć – po chwili wahania jakby przypomniał sobie co to jest i zaczął iść do tyłu, więc poklepałam go. Potem znów zaczęłam robić wolty w kłusie, tym vrazem już trochę lepiej szło, ale to jednak nie jest to. Zrobiłam kilka podstawowych przejść, całkiem nieźle mu wychodziły. Nim się obejrzałam minęła już godzina! ;o
Zaczęłam stępować nów na luźnej wodzy. Aramis wyciągnął głową do przodu, raz na jakiś czas machnął nią prawie wyrywając mi wodze, ale szedł w miarę spokojnie. ^^ Po dziesięciu minutach zsiadłam i zaprowadziłam go do stajni, gdzie zdjęłam sprzęt i wyczyściłam go trochę. Dałam pić, marchewkę i odprowadziłam do boksu.
Słowa: 405 (liczone jako: do 400)
Post został pochwalony 0 razy
|
|