 |
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MissDestroy
Mały wolontariusz
Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łowicz
|
Wysłany: Sob 14:09, 13 Wrz 2008 Temat postu: Bonita - Odwiedziny |
|
|
Tutaj jest miejsce na odwiedziny konia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Nojec
Pracownik
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Star Horses
|
Wysłany: Wto 18:16, 27 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
-Hej Malutka. Będe się Tobą opiekować - otworzyłam boks i dałam klaczce moją ręke do obwąchania. Wzięłam ze sobą także szczotki i także dałam je do powąchania
-Byłaś niezłą chudziną, ale wyleczymy cię - założyłam Bonicie kantar delikatnie ją głaszcząc
Wyprowadziłam gniadą na korytarz i przywiązałam na długiej lince. Wzięłam zgrzebło i zaczełam delikatnie masować kobyłę po całym ciele, zaczynając od szyi po zadzie kończąc. I tak czyściłam łopatki, grzbiet, brzuch (tu nie lubi), zadek, nogi.. A potem zczyściłam to wszystko szczotką włosianą i zaczęłam od początku. Drugi raz zczyściłam i za zadem przeszłam na drugą stronę. Klacz trochę się wierciła, w końcu młoda jest. Druga strona wyczyszczona, ale wciąż masowałam Bonitę po całym ciele. Szczotka i czyścimy sierść. Główka też. Potem grzebyk i rozczesujemy grzywę. Miałam małe problemy, ale poradziłyśmy sobie. I ogonek. Wzięłam kopystkę, zastanawiałam się czy wezmę mogę. Ręką dojechałam do nogi, popchnęłam klacz na drugą nogę i nadusiłam nogę. Bez problemu! Czyściłam szybko, bo jak się spodziewałam za chwilę klacz już się wyrywała. Poklepałam ją i po kolei czyściłam jej kopytka. Koń troche się zdenerwował, zaczął bardziej się kręcić. Zaczęłam ją głaskać po głowie i cicho mówić. Po chwili sprzątnęłam szczotki, wzięłam lonże, zapięłam ją klaczy i wyszliśmy ze stajni. Mała poczuła wiatr w nozdrzach i miała ochotę pobiegać, lecz moje delikatne lecz stanowcze skarcenie uspokoiło ją trochę. Poszliśmy do lasu. O tak, zawsze lubiłam z końmi chodzić do ladu. Tak tu cicho i tak łądnie pachnie. Pozwalałam młodej co chwilę stawać i obbwąchiwać coś. Widziała motylki, ptaki, ogromne drzewa. Poszliśmy nad jeziorko - moje ulunione miejsce. Klacz wachała się by wejść. Czekałam cierpliwie aż zrobiła kilka kroków. Powoli robiła postępy i po paru minutach już była w wodzie. Pobrodziła trochę, pochlapała sobie, nawet chwilkę kłusowała. Nawet się wytarzała! A potem wychodzimy no i oczywiście trzeba się wytrzeć. Trudno, wyczyszczę ją. Wracalismy do stajni polami. Widziałam, że klacz jest szczęśliwa. Zaprowadziłam ją do boksu i zostawiłam, bo była pora karmienia.
Po pół godzinie wróciłam, wyczyściłam ją trochę po naszej wędrówce i dałam jabłko.
-Pa maluchu - pocałowałam ją w chrapy i wyszłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|