|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Blacky
Bywalec
Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw 8:49, 01 Lis 2012 Temat postu: Dark Knight - Treningi |
|
|
Tutaj trenujemy z koniem Dark Knight.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Blacky
Bywalec
Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw 8:50, 01 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Sprawozdanie z zajeżdżania by Chocky:
Miesiąc pierwszy
1 tydzień
Upłynął nam na wzajemnym poznaniu się, także w obecności Carrot. Wiele razy pokazywałam Darkowi siodło, nakrywałam go czaprakiem i obejmowałam w okolicach popręgu. Na początku zdarzały się mini bunty, ale szybko załatwiłyśmy je w postaci krążków marchwi w zamian za spokojne wykonanie poleceń. Pierwsze próby biegania w kółko bez lonży, na round-penie wraz z komendami głosowymi. Wydaje mi się, że w przyszłości kasztan nei będzie miał z nimi problemu.
2 tydzień
Zaczynamy sensowną pracę na lonży. Na początku chodziło mi o to, żeby załapał o co w tym chodzi, potem skupiliśmy się na równowadze i utrzymywaniu nadanego tempa. Przy mojej asyście Carrot zaczęła również kilkukrotnie w ciągu każdego treningu opierac się dłońmi na grzbiecie mustanga. Dark znosi to spokojnie, traktuje bardziej jako pieszczotę.
3 tydzień
Nadszedł czas na zaznajomienie się z siodłem. Na początku przyzwyczajenie do pasa do lonżowania. Po za kuleniem uszu przez pierwsze półgodziny treningu na lonży było w porządku. Potem siodłanie. Mimo użycia najlżejszego z dostępnych w stajni - wałach pokazał nam co potrafi. Dopiero kilka sesji na lonży zaczeło przypominać stęp, kłus i galop, a nie bryki, barany i dębowanie.
4 tydzień
Dość uprzedzona Carrot została przeze mnie zmuszona do wpakowania się na Dark Knighta. Dość mocno zmęczyłam go na lonży, więc nie miał zbyt duzo siły na pokazywanie różków. Bez kilku soczytych bryków się nie obyło, ale Carr wytrwale siedziała na czubku. Mamy za sobą 10 minutowy spacer w ręku z jeźdźcem na grzbiecie, bez ofiar śmiertelnych.
Miesiąc drugi
1 tydzień
Carrot w charakterze jeźdźca, ja w charakterze lonżującego. Chodziło nam o wyrobienie równowagi wałacha z obciążeniem, dokładniejsze zaznajomienie z jeźdźcem. Na razie Carrot wyłącznie siedziała na grzbiecie kasztana, ja kierowałam go i wydawałam mu polecenia.
2 tydzień
Zaczynamy naukę komend dawanych z siodła. W jednym momencie używałyśmy obie pomocy, Carrot z siodła, ja z ziemi. Na razie nie jestem w stanie ocenić czy kasztan zauważa polecenia jeźdźca.
3 tydzień
Skupiłyśmy się na poleceniach wydawanych przez jeźdźca. Najpierw pomoce stosowała Carrot, w momencie gdy one nie podziały do akcji wkraczałam ja. Pod koniec Dark całkiem nieźle radził sobie z wypełnianiem prostych przejść i zatrzymań.
4 tydzień
Cały czas praca na lonży, do tego dodałyśmy kilkunasto minutowe spacery stępem z jeźdźcem na grzbiecie za doświadczonym koniem po maneżu. Dark przy okazji porządnie opanował zatrzymania i ruszenia ze stępa. Pozytywne jest to, że nie boi się wędzidła, bardzo czule na nie reaguje.
Miesiąc trzeci
Dark uczył się komend podążając za bardziej doświadczonym koniem. Chętnie współpracuje z człowiekiem, a czesto nagradzany szybko się uczy. Potrafi już zatrzymać się, ruszyć stępem, zakłusować oraz zrobić woltę. Oczywiście idąc za koniem. Stopniowo starałam włączyć do tego stęp w większej odległości oraz samemu. Knight jest bardzo odważny, nie płoszy się i chętnie podąża w wyznaczone miejsce.
Miesiąc czwarty
Doświadczonego konia zostawiliśmy w stajni. Teraz trenujemy już pojedynczo, czasem z koniem wykonującym inne elementy po drugiej stronie hali. Dark nie ciągnie za koniem, nie zbacza ze ścieżki, by koniecznie iść za towarzyszem. Bardzo chętnie chodzi jako oń czołowy. Reaguje również na komendy jeźdźca, potrafi skręcać i wykonywać wolty. Mamy za sobą również pierwszy spacer w terenie, oraz krótki zagalopowanie na ujeżdżalni.
Miesiąc piąty
Pora wziąć się za galop. Z samym zagalopowaniem nie ma problemu, gorzej było z rozróżnieniem nogi. Zagalopowania z ósemek w końcu dały pożądany efekt. Dark potrafi galopować z dobrej nogi odkrył, że tak jest wygodniej. Oprócz samego galopu zależało mi na ostatecznym zrównoważeniu kasztana. Wprowadziliśmy cavaletti, pokonywane na lonży oraz pod sidołem we wszystkich trzech chodach.
Miesiąc szósty
Zaczęliśmy pierwsze wyjazdy w teren. Początkowo w grupie, później samotnie. Uważam, że mustang będzie świetnym koniem do rajdów. Ma niesamowitą kondycję, jest odważny i chętnie idzie do przodu. Nie ma problemu z zagalopowaniem. Przecież zielona trawa aż się prosi, by pomknąć równym tempem kilka minut! Dark wyrobił sobie kondycję, nie ma problemu z godziną jazdy z jeźdźcem na grzbiecie. Na razie jednak unikamy przeciążeń młodych stawów.
Miesiąc siódmy
Przerwa w treningach. Dużo jazdy stępem po lesie, przechodzenie przez kłody, krzaki i inne straszne rzeczy. Dark prawie cały miesiąc spędził w terenie. Myślę, że odbije się to na jego rajdowej karierze.
Miesiąc ósmy
Wracamy do treningu. Zaczęłam wprowadzać różne kombinacje przejść z figurami tworzonymi na ziemi (wolty, ósemki,...). Dark na początku nieco się gubił, ale dostosowując się do sygnałów jeźdźca szybko załapywał o co chodzi.
Miesiąc dziewiąty
Zaczęliśmy sensowną pracę z kontaktem i angażem zadu. Początkowo mustang próbował uciekać przed wędzidłem szarpiąc, ale w końcu przekonał się, że jest to całkiem wygodne. Zaznajomiłam wałacha z czworobokiem konkursowym, odbyliśmy również kilka symulowanych zawodów (trailer -> do Exodusa -> trening -> trailer -> do Cavalcade). Dark był nieco poddenerwowany, ale finalnie skupiał się na pracy.
Miesiąc dziesiąty
Wracamy do lasu. Konkretniej do ujeżdżeniowej pracy na leśnych ścieżkach. Wałach chętnie przyjmuje wędzidło, nauczył się już je żuć, wstępnie podstawiac zad.
Miesiąc jedenasty
Praca na czworoboku. Dark jest przygotowany do wystąpienia w krajowej eLce. Potrafi pozbierać się, chociaż nie tak jak robią to konie po kilku latach treningu. Wstępnie nauczyłam go różnicy pomiędzy chodami pośrednimi a roboczymi. Z tym był największy kłopot. Żucie z ręki ma opanowane całkowicie.
Miesiąc dwunasty: Podsumowanie osiągnięć. Przejazd programu L-1.
Wałąch jest przygotowany do udziału w treningach przygotowujących do startów w zawodach. Ma bardzo dużo możliwości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuzka
Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:23, 07 Lis 2012 Temat postu: Trening z foliami - budzimy Darka |
|
|
07.11.2012
Dziś postanowiłam odwiedzić Centralną. W ramach przeprosin poi zawieszeniu miałam zamiar popracować z rekonwalescentem. Zobaczyłam.... czy mnie oczy nie mylą? Znowu Sahara? Biedna, lecz moją uwagę przykuł nieznany mi... tak to wałach. Dark Knight? Tak mówiła tabliczka na boksie. Kasztanek się na mnie spojrzał nieufnie. Kojarzyłam go skądś. To był chyba koń Carrot. Dałam rękę do powąchania. Eeeee... Cudaku nie izoluj się od świata. Rycerz stał z tyłem do mnie. Obrócił się tuż potem jak mi obwąchał rękę. Weszłam do jego boksu. Nie wyglądał najlepiej. Poklepałam go po łopatce i wyszedłszy z boksu wzięłam szczotki, przewidywałam, ze trzeba wziąc je ze sobą. Na wszelki wypadek przywiązałam konia do kółka w boksie. Uśmiechnęłam się do niego. Biedaczek stracił pewnie chęć życia. Trzeba coś z tym zrobić. Apatycznie przymykając oczy opuścił uszy. No to klapnął. Zaczęłam go dokładnie czyścić myśląc co by z nim porobić. W głowie mi zaświtał pomysł. Koń bardzo grzecznie stał i oddawał się zabiegom bez żadnych emocji. Odwiązałam go i zamknęłam boks. Z figlarnym uśmiechem poszłam na halę stajni. Rozłożyłam tam folię. Słyszałam, ze nie zrobią na nim wrażenia. A może jednak? Pod dwa kawałki włożyłam jeden drąg, było go widać ale tylko jako wypukłość. Dwie folie były przezroczyste, pod te nic nie kładłam. Wróciłam do konia i wziąwszy lonżę z siodlarni zaprowadziłam smutaska na halę. Włączyłam wesołą muzykę. Na chwilę podniósł uszy, ale wróciły szybko na swoje miejsce. Pogłaskałam go po łopatce. Biedaku. Już ja cie obudzę. Puściłam go luzem i zaczęłam rozgrzewkę z ziemi. Pozwoliłam mu podreptać, potem zaczęłam gwizdy i poganianie do wyższych chodów. Ruszał się bajecznie. Zmarnować takiego konia. Zmieniliśmy stronę i to samo na drugą. Zaczepiłam do niego lonżę. W zasadzie chciałam. Uciekał ode mnie, możliwe, że za ostro zaczęłam. Przeprowadziłam join up i zaczepiłam w końcu. Nie rozwijałam za dużo, w sumie chwyciłam go na krótko. Nakierowałam się na folię czarną bez udziwnień. Na chwilę koń podniósł uszy i głowę. Usztywnił się, ale potem wrócił do rozluźnienia. Uznałam to za dobry sygnał. Poszłam na przezroczystą. Nie widział jej, ale czuł pod kopytami. Poślizgnął się trochę. Pisknął i przekłusował. Ojej. Co się stało z apatycznym wałaszkiem hm? Spojrzał na mnie pytająco i machnął głową. Parsknął mi prosto w twarz. No dzięki, idziemy dalej. Nie chce. Co za zwierzątko.... Poszłam przodem, była to czarna bez przeszkód. Poszedł nieufnie patrząc pod kopyta. Uśmiechnęłam się. Została nam jedna przezroczysta i jedna drągowa. Poszliśmy na tą drugą. Najpierw pokazałam Darkowi, że tu jest belka. Ostrożnie przeszedł jak przez skład porcelany. Miał postawione uszy, ale był rozluźniony. Udało mi się osiągnąć to co chciałam. Poklepałam go po łopatce i poszliśmy na ostatnie dwie, które poszły nam wyśmienicie. Kasztanek rozejrzał się po hali, coś stuknęło w bok. Nic takiego, wychodzimy. Poklepałam go i dałam do boksu. Trzymaj się, wyrósł z ciebie fajny koń.
biorę 320Hrs
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zuzka dnia Śro 18:28, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eviline
Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:52, 21 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
"Spacerek" kondycyjny z Eviline i Wiśniowym
Przyczłapałam po urlopie do centralnej ze względu ze czasu mam ostatnio aż nadmiar stwierdziłam wiec, że czas coś z tym zrobić. Miałam od samego początku jakieś nadzieje, że koniu ubyło. A gdzie tam. Przybyły aż cztery. Co to się dzieje z tym, rysualem. W sumie to ciocia Eviline przyleciała się trochę pomęczyć i podręczyć w pozytywnym sensie. Znowu zobaczyłam Saharę, Songa, Black Rose, ale nie spodziewałabym się u nigdy Dark Knighta a nawet młodej Warlike Beauty. Grr... No nie. Spacerowałam dalej i dostrzegłam Secretariata. Ten świat oszalał. Wszystkimi w jednej chwili się nie zajmę. Podeszłam do Dark Knighta, bo jeszcze ostatnio go widziałam.
- Cześć wariacie. Jak ci się żyje? - Ogier spojrzał na mnie i parsknął bez żadnych uczuć. No tak. Nie ma to jak zdrowe komunikowanie się. Wyprowadziłam go z boksu żeby mu się przyjrzeć. Dla mnie i tak był niski. W sumie to chyba przez Wiśniowego wszystkie konie wydają mi się niskie no, ale kocham tę maszkarę i cóż poradzić. Wzięłam jego szczotki i zaczęliśmy mozolne czyszczenie sierści. Szczerze tego nie lubię no, ale co innego ma powiedzieć człowiek uczulony na pyłki? Nic innego nie powie. Ogier stal jak wryty, mięśnie miał spięte, gdy przejeżdżałam po nich szczotką. Jak już wyczyściłam "niezwykle pobudzonego" kasztanka zaczęłam robić mu masaż, bo czemu nie? Kilka chwil rozluźnienia. Długim zbawieniem to nie było, bo po chwili dało się usłyszeć niezwykle niskie, lecz ogłuszające rżenie, aż Knight podniósł łeb i spojrzał w stronę skąd dochodziło rżenie.
- O Wiśniowy przyjechał, szybko. - Uśmiechnęłam się i spojrzałam na kasztanka. - Powiem ci, że się trochę ze mną dziś pomęczysz. - Złapałam go za kantar i przyczepiłam lonżę, po czym wyprowadziłam ze stajni w miejsce gdzie stał Wiśniowy. Karosz był już gotowy na wycieczkę, osiodłany, ochraniacze, kaloszki, czapraczek... Te sprawy. Prezentował się cudownie. No co? Muszę się tym nacieszyć zanim wrócimy cali w błocie, nie? Wsiadłam na wiśniowego trzymając lonżę Knighta. Ruszyliśmy spokojnym stępem w stronę bramy. Poklepałam Wiśniowego, który zarżał donośnie a gdy zobaczyłam, że Dark się ociąga zachęciłam Wiśniowego do szybszego tempa. Weszliśmy w klas i popędziłam Karosza do kłusa. Żywiołowo by rozruszać mięśnie albo by w ogóle ich nabrać. Kasztanek widocznie chciał dotrzymywać nam tempa. Nie przemęczałam go zbytnio, niech się rozgrzeje. Wiśniowemu widocznie poruszał się każdy mięsień. Widziałam to i czułam. Wchodziliśmy powoli na wzgórze. W sumie było dość lekkie, więc ich nie zwalniałam. Knight dawał z siebie wszystko niestety dla mojego Karosza to było nic, bo on chciał szybciej.
- Staruszku, spokojnie. - Zaśmiałam się. - Nie wszyscy mają tyle sił, co ty, zwolnij troszkę. - Parsknął gniewnie i położył uszy po sobie. Nie podobało mu się to, że musi przez kogoś zwalniać. Szedł dalej w zaparte aż nagle Kasztan wyrwał nam się do galopu. Wyrwał mi niemalże całą lonżę zanim się zorientowałam, ale złapałam koniec. Wiśniowy patrząc gniewnie na Młodego rzucił się za nim w pogoń nie tyle po to żeby mi pomóc a pokazać, kto jest lepszy. Niezwykle szybko dogoniliśmy Knighta, po czym Wiśniowy sam z siebie zastąpił mu drogę i zatrzymał. Dumny z siebie uniósł wysoko łeb i prychnął na Kasztanka. Ci faceci... Tacy dorośli a nadal dzieci. Ja już nie miałam siły na te całe ich spory. Za kare skróciliśmy spacer i całą drogę do domu przebyliśmy bardzo żwawym kłusem i żaden z chłopaków nie pokazywał, że ma już dość, więc można powiedzieć, że męskie kłótnie się na coś przydają. Szczęśliwie dotarliśmy do Centralnej. Pozwolono mi wypuścić Wiśniowego na jeden z padoków a na drugi Knighta. Trzeba umieć się zaprzyjaźniać, nie? Ja w spokoju wzięłam siodło i ogłowie i inne berbecie Wiśniowego i załadowałam je do samochodu, po czym usiadłam na płocie i ich obserwowałam. Czyżby po stracie Shikiego mój kochany Karosz stał się taki wredny?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|