|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Roselle
Większy wolontariusz
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:37, 10 Lis 2008 Temat postu: Diana - Odwiedziny |
|
|
Tutaj piszcie odwiedziny Diany
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Avocado
Mały wolontariusz
Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:09, 05 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Po posprzątaniu siodlarni przechadzałam sie po stajni i rozdawałam konikom marchewki do żłobów. W stajni dla rekonwalescentów natknęłam się na smutną klaczkę stojącą w koncie boksu. Gdy została mi tylko ona do nakarmienia (dania kilku marchwi) postanowiłam zajrzeć do niej. Odłożyłam siatkę na bok, wcześniej wydobywając z niej jedną marchewkę. Otworzyłam powoli boks i wsunęłam do niego głowę. Diana zainteresowała się kto kręci się przy drzwiach do jej boksu i od razu ciekawsko odwróciła łeb w moją stronę. Wtedy uchyliłam szczerzej drzwi od boksu i wcisnęłam się powoli do środka. Klacz cofnęła się w bok i skuliła uszy. Chciałam jednak pokazać, jej że nie zrobię jej niczego złego. Wyciągnęłam rękę w jej kierunku. Na mojej otwartej dłoni spoczywał duży kawałek marchewki. Podniosła uszy do przodu i kątem oka spojrzała na moją rękę. Zaczęła skrobać kopytem w ściółce. Lecz cały czas stała. Zrobiłam mały krok do przodu. W pewnym momencie zaczęłam przemawiać do niej miłym głosem, często wymawiając jej imię, ale nie tylko. I tak po około 10 minutach stałam obok niej jednak nie dotykając jej jeszcze. Podsunęłam jej marchewkę pod pysk, a Diana zamiast ją obwąchać złapała ją chrapami i po chwili słychać było tylko wesołe chrupanie. Kiedy przełknęła ostatni kęs odwróciła zaciekawiona łeb w moją stronę i wsadziła nos w szeroką kieszeń od mojej bluzy. Zaśmiałam się cicho pod nosem aby jej nie spłoszyć i powoli wysunęłam rękę w kierunku jej szyi. Dotknęłam delikatnie palcami jej sierści (wtedy się wzdrygnęła) u po chwili już ją po niej głaskałam bez żadnych obaw. Klaczka nadal penetrowała moje kieszenie ciągle nie dając za wygraną. Kiedy jednak po dłuższej chwili przekonała się, że nic naprawdę nie znajdzie dała sobie spokój. Dopiero teraz zorientowała się, że ją cały czas głaszczę. Jednak nie przeszkadzało jej to, a wręcz przeciwnie. Chciała być głaskana i to bardzo. Wtedy zaczęłam głaskać ją po ganaszach, a następnie po czole i nosie. Cały czas miała postawione uszy, a oczy skierowane na mnie. Niestety nie mogłam dużej z nią siedzieć. Wyszłam z boksu, a klaczuchna podążyła za mną. Zaśmiałam się i weszłam z powrotem do jej boksu tym razem z siatką z marchewkami. Wrzuciłam jej do żłobu kilka ostatnich marchwi i wyszłam. Chwilkę obserwowałam jak z zachwytem wcina marchewki. Jednak musiałam już iść. Zamknęłam boks, pożegnałam się z nią za pomocą głosu i poszłam w kierunku wyjścia z stajni.
punkty = 388 słów = 12pkt
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Avocado
Mały wolontariusz
Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:29, 07 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Koń : Diana
Trener : Av.
Pogoda : Świeci słońce chodź po wczorajszej ulewie widać znaki
Gdy tylko w domu uporałam się ze wszystkim przyjechałam do Stajni Centralnej. Od razu gdy weszłam do stajni zaglądnęłam do Diany. Jak zwykle stała w koncie i grzebała nosem w ściółce. Gdy usłyszała mój głos od razu podniosła głowę do góry i postawiła uszy. Kiedy pojawiłam się za kratami jej boksu cicho zarżała i podeszła bliżej. Uchyliłam nieco boks, a ona skorzystała z tego i wepchnęła w szparę głowę. Zachichotałam i pogłaskałam ją po czole, na którym widniała biała gwiazdka. Wyciągnęłam z kieszeni marchewkę i poczęstowałam klacz nią. Chwilkę później cofnęłam jej łeb i zamknęłam boks. Skierowałam się do siodlarni.
Wróciłam do Diany po kilku minutach z derką, owijkami, kantarkiem i skrzynką z szczotkami. Dziś rano byłam w All4Rysual i zrobiłam zakupy dla kobyłki. Niestety nie mogłam osobiście przywieść sprzętu do SC więc zrobiła to moja koleżanka.
Weszłam do niej do boksu po czym założyłam jej kantar i wyprowadziłam ją na zewnątrz gdzie przywiązałam aby się zbytnio nie wierciła. Zaczęłam od czyszczenia jej zgrzebłem. Później miękką szczotką zmiotłam kurz. Na lato będzie trzeba ją wykąpać i wyprać jej ogon ^^ Później wyjęłam jej z ogona słomę i ‘rozczesałam’ go palcami. Następnie grzebieniem rozczesałam jej grzywę. Na sam koniec pozostawiłam sobie czyszczenie ładnych, krótkich kopytek (wczoraj miała robione zabiegi dotyczące kopyt). Miałam dużo czasu dlatego postanowiłam przerwać jej już i tak długaśną grzywę. Po przerwaniu grzywy sięgała jej gdzieś nad połowę szyi. Nożyczkami przycięłam i wyrównałam grzywę aby jakoś to wyglądało, ponieważ przerywanie to niej jest takie dokładne. Następnie przy okazji podcięłam jej ogon, który sięgał już prawie ziemi, a po podcięciu sięgał stawu pęcinowego. Podcięłam jej też nożyczkami długie włosy pod ganaszkami i ‘szczotki’ przy nogach. Ah jaka ona piękna ^^ Sierść pięknie jej lśniła, wyglądała po prostu bosko : ) Po skończeniu zachwycania się zabrałam się za zawijanie jej nóg. Stała cierpliwie, nawet nie próbowała się wiercić (prawie XD). Po skończeniu zawijania zarzuciłam jej derkę na grzbiet i zapięłam. Można było udać się na spacerek ^^
Wyszłyśmy ze stajni (prowadziłam klacz na lonży) i skierowałyśmy się w stronę wyjścia z posesji SC, w kierunku terenów. Postanowiłam nie iść dzisiaj jeszcze do lasku. Nie wiem też czego się boi, a czego nie. Niedługo zresztą przeprowadzę odczulanie na różne przedmioty ^^ Szłyśmy dróżką, z obu stron były pola, na których kiedy jest ciepło uprawia się owies i żyto. Diana była bardzo zainteresowana otoczeniem. Z nastawionymi uszami rozglądała się dookoła z zachwytem. Nie mogłam znaleźć w niej ani cienia strachu. Szłyśmy tak dłuższą chwilę, jakieś 15 minut. W końcu po jakimś czasie przed nami ukazała się wielka ściana lasu mieszanego. Oraz skręt w lewo i prawo. Rozglądnęłam się dookoła i postanowiłam iść w lewo wzdłuż lasu. Teraz Diana patrzyła jedynie na las, już nie interesowały ją pola uprawne. W pewnym momencie rozległ się huk i gdzieś z koron drzew wyleciał duży ptak. Diana, która się tego nie spodziewała oczywiście wystraszyła się. Odskoczyła do tyłu i zaczęła się gwałtownie cofać do tyłu. Naturalnie poszłam za nią i uspokajałam ją miłym głosem. Kiedy wreszcie stanęła ciągle wpatrywała się w miejsce, z którego wyleciał ptak. W oczach widziałam, że się boi, a kiedy jej dotknęłam (czego się spodziewałam) napotkałam na twarde mięśnie. Dłuższą chwilę tak stałyśmy, ja cały czas ją uspokajałam i głaskałam. Kiedy wreszcie mi zaufała, a lęk w połowie zniknął podążyła za mną do przodu. Dalsza droga przebiegła pomyślnie. Dina już po kilkunastu metrach całkowicie się wyluzowała i na nowo pełna entuzjazmu rozglądała się po okolicy. Okazało się, że okrążamy wielkie pole uprawne i kiedy kończyłyśmy robić koło naszym oczom ukazała się brama Stajni Centralnej. Postanowiłam, że te 40minut spaceru już jej wystarczy dlatego poszłam z nią w kierunku stajni.
W stajni pierwsze co zrobiłam to odwinęłam jej nogi. Następnie wyczyściłam jej kopyta, a w jednym znalazłam spory KAMIEŃ ! Natychmiast wydłubałam go za pomocą kopystki i wyszłam jeszcze raz z nią na dwór sprawdzić czy nie kuleje. W stępie i kłusie na szczęście wszystko było dzisiaj w porządku. Wszystko jeszcze okaże się jutro. Wprowadziłam ją do boksu i poklepałam. Następnie zdjęłam jej derkę i kantar. Jak to Diana od razu musiała zaglądnąć do żłobu, a jak w nim nic nie znalazła od razu skierowała się do mnie. Ja oczywiście miałam dla niej kilka cuksów i marchewkę. Poszłam odnieść sprzęt, a boks zostawiłam uchylony. Gdy wróciłam Dina leżała w boksie na lewym boku. Postanowiłam już jej nie przeszkadzać tylko zamknęłam boks i poszłam.
punkty = 730 słów = 24pkt
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joanne
Stały bywalec
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:28, 25 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Odwiedziłam dziś Dianę. Klacz brudna stała w boksie od dość długiego czasu. Postanowiłam poświęcić jej dziś więcej uwagi. Z siodlarni wzięłam szczotki, kantar i uwiąz.
-Hej Diana! - Przywitałam się z klaczą i założyłam jej kantar, do którego podpięłam uwiąz. Wyszłyśmy na dwór. Pogoda była prześliczna - słońce świeciło, ptaki śpiewały, a świeże kropelki wody odbijały refleksyjnie promienie jasnej kuli.
Uwiązałam gniadoszkę i zabrałam się za czyszczenie. Pierwsze na ogień poszły zaklejki, które bez problemów usunęłam z ciała klaczy. Następnie sięgnęłam po szczotkę miękką i usunęłam nią martwe włosia oraz plamy brudu. Następna była kopystka. Z czyszczeniem kopyt nie było żadnych problemów, dzięki czemu szybko się uporałam z resztą obowiązków pielęgnacyjnych. Gdy Diana była czyściutka, poszłyśmy sobie na spacer do lasu. Najpierw skierowałyśmy się do niewielkiego jeziorka, gdzie ochlapałam trochę Hanowerkę wodą, dzięki czemu upał nie był dla nas tak odczuwalny. Pobawiłyśmy się z Dianą w wodzie i wyszłyśmy na brzeg. Pozwoliłam klaczy się popaść, sama ułożyłam się wygodnie na trawie i zaczęłam rozmyślać. W końcu spojrzałam na zegarek i mnie wmurowało. Nasz spacerek trwał już prawie godzinę. Wstałam więc i ruszyłam z Dianą do stajni. Tam ją wyczyściłam, wstawiłam do boksu i dałam smakołyka, by dobrze zapamiętała dzisiejszy dzień i moją osobę.
+90 hrs
201 słów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|