|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Blacky
Bywalec
Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 18:54, 18 Kwi 2009 Temat postu: Dylemat - Treningi |
|
|
Tutaj piszecie Dylematowi treningi:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:47, 03 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj przyszłam do Dylemata z zamiarem zapoznania się z nim. Wlazłam do stajni i skierowałam swoje kroki w stronę jego boksu. Jako, że mój dotychczasowy podopieczny zamieszkał już na wiecznie zielonych pastwiskach, stwierdziłam, że czas zająć się innym koniem. Mój wybór padł na Dylemata - zdolnego i młodego wałaszka wielkopolskiego. Stwierdziłam, że ten koń rokuje bardzo duże nadzieje na przyszłość i postanowiłam trochę go wytrenować, aby łatwiej mu było podbić serce nowego właściciela.
Na początek jednak, to ja chciałam podbić jego serce. Weszłam do jego boksu i przywitałam się z nim. Koń był miły i bardzo grzeczny. Potem wyczyściłam go. Przez cały czas uważnie obserwowałam jego zachowania, ponieważ chciałam przekonać się, jaki jest. Wałaszek ze spokojem dał się wyczyścić i podał mi wszystkie nogi. Po tych zabiegach wyprowadziłam go na dwór, skąd poszliśmy na round-pen. Prowadziłam go na luźnym uwiązie, nie próbował mnie wyprzedzać, szedł za mną. Dosyć często się wzdrygał, raz czy dwa faktycznie się przestraszył. Szybko panikował, ale udawało mi się go uspokoić, zanim stała się większa krzywda.
Na round-penie puściłam go wolno. Przez chwilę tylko stałam i patrzyłam co robi. On zaczął sobie biegać, miał strasznie dużo energii, brykał i był bardzo żywy. Po chwili wyszłam na środek i zwróciłam jego uwagę na siebie. Krzyknęłam na niego, strzeliłam z uwiązu i wbiłam mu wzrok prosto w oczy. Wałach natychmiast wpadł w panikę i zaczął uciekać. Dałam mu tak lecieć galopem, aż się uspokoił. W tym czasie raz zmieniłam mu kierunek. Bardzo długo to trwało, zanim wałach zaczął myśleć i stwierdził, że może jednak ze mną przedyskutuje warunki tej ucieczki, ponieważ długo tak nie będzie już mógł. Wtedy zwolnił do kłusa i skierował na mnie swoje wewnętrzne ucho. Ja cały czas go odganiałam od siebie. Parę razy próbował zwalniać, ale nie dawałam mu, więc znowu zaczynał wariować. W końcu szedł równym tempem, lekko pobudzonym kłusikiem i wyraźnie koncentrował na mnie swoją uwagę. Jego wewnętrzne ucho, zwrócone w moim kierunku świadczyło o tym, że jest gotowy, aby rozmawiać ze mną. Po jakimś czasie wyraźnie zwrócił głowę w moją stronę i zaczął wpadać łopatką do wewnątrz koła. Wreszcie zaczął coś jakby żuć i przeżuwać. Nadal czekałam. W końcu spuścił łeb w dół. To był sygnał na który czekałam. Zrezygnowałam z postawy agresywnej i przyjęłam bierną, zapraszając go do siebie. Wałach natychmiast do mnie podszedł. Pogłaskałam go po całym ciele i chwilę z nim pochodziłam w różne strony. Potem zdjęłam mu kantar i założyłam siodło i ogłowie. Wsiadłam na niego na dosłownie trzy sekundy, chciałam tylko zobaczyć, jak będzie na mnie reagował. Ruszyłam stępem i chwilę poćwiczyłam z nim na woltach i półwoltach, potem tak samo w kłusie.
W końcu stwierdziłam, że wystarczy i zsiadłam z niego i poszliśmy do stajni. W stajni rozebrałam go i wpuściłam do boksu.
Ogółem z wałachem nie ma dużych problemów, jeżeli chodzi o psychikę. Jest normalnym, zdrowym koniem, nie został w żaden sposób zniszczony przez człowieka, jest dobrze wychowany i grzeczny. Z moich obserwacji mogę wywnioskować, że jest prawo-półkulowym ekstrawertykiem - przejawia wysoki poziom strachu i wysoki poziom energi, czyli jest koniem impulsywnym, nie umie stać w miejscu, łatwo wpada w panikę, jest bardzo wrażliwy na bodźce, 'do przodu', ma tendencję do ucieczki. Takiemu koniowi najlepiej jest stworzyć bezpieczne i spokojne warunki do pracy, dbać o jego poczucie bezpieczeństwa i o jego spokój.
Liczba wyrazów: 548
Liczba punktów: 20
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:26, 21 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj przyszłam do Dylemata, z zamiarem rozpoczęcia jego treningu. Stwierdziłam, że najwyższy czas się za niego wziąć, w końcu koń jest bardzo zdolny. Przyszłam do stajni i przywitałam się z nim, po czym poszłam po jego sprzęt. Kiedy wróciłam, wyczyściłam go i osiodłałam. Nie miałam żadnych problemów z tą czynnością.
Poszliśmy na halę, gdzie podciągnęłam mu jeszcze trochę popręg, żeby się nie zsunąć z jego grzbietu i wsiadłam na niego. Na mój znak wałach ruszył stępem. Miał dzisiaj bardzo dużo energii. W zasadzie nie potrzebowałam mu dawać czasu na nastawienie się do jazdy, bo kasztan jest koniem, który tego nie potrzebuje, na niego można wsiąść i od razu zaczynać pracę.
Tak więc zaczęliśmy od razu. Na sam początek popracowaliśmy trochę nad jego rozgrzaniem, zaczynając od kół, poprzez wolty, a potem wężyki. Kiedy konisko było już rozgrzane, ruszyliśmy sobie kłusem. Wałach dobrze reagował na moje sygnały, jednak trochę za impulsywnie na przykład w stępie, kiedy dołożyłam mu troszkę mocniej łydki, już od razu zaczynał kłusować. Trzeba będzie z nim popracować nad płynnością przejść, ponieważ są trochę za impulsywne, oraz nad spokojem w wykonywaniu ruchów. Mimo to, był na mnie skupiony i rzadko się rozpraszał, co dobrze o nim świadczyło. Po kilkunastu minutach kłusa zwolniliśmy do stępa, podciągnęłam do końca popręg i znowu zakłusowaliśmy. Poćwiczyliśmy elementy klasy L, takie jak żucie z ręki i koła. Wałach miał to dobrze opanowane. Potem stwierdziłam, że czas na galopik. Zagalopowaliśmy sobie. Dylemat z radości bryknął sobie lekko. Czułam, że ma dużo energii, więc wypuściłam go i trochę się pościgaliśmy. Kiedy w końcu się wybiegał, zwolniłam tempo i poćwiczyliśmy koła i wolty. Po chwili, wałach z racji swojej nie najlepszej kondycji zmęczył się, więc zahamowaliśmy do kłusa. Stwierdziłam, że na razie tyle mu wystarczy.
Po kilku minutach spokojnego kłusa, zahamowałam go do stępa i dałam mu luźną wodze. Po kilkunastu minutach stępowania, kiedy on już wysechł, zsiadłam z niego i zabrałam go do stajni, gdzie go rozebrałam i wyczyściłam.
Ogółem Dylemat ma bardzo ładne ruchy, miękkie i płynne, więc technikę już ma, jednak trzeba popracować nad wykonaniem, ponieważ wałach łatwo się ekscytuje, nie umie utrzymać równego tempa, z racji emocji, przejścia między chodami robi bardzo impulsywne i nie płynne.
Liczba wyrazów: 363
Liczba punktów: 12
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:09, 18 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Początki skoków
Dzisiaj przyszłam do wałaszka. Stwierdziłam, że najwyższy czas sobie coś w końcu poskakać. Jako, że już od dawna trenujemy razem, on nabrał całkiem dobrej kondycji i już może przegalopować ze spokojem dwanaście minut bez przerwy. To całkiem dobry wynik, biorąc pod uwagę, że próbujemy dojść do piętnastu minut, a jako, że dorabianie się jeszcze lepszej kondycji szybciej nam pójdzie przez skoki, postanowiłam wreszcie zacząć ten etap treningu. Poszłam po wałaszka do stajni i przywitałam się z nim, po czym wyczyściłam go i ubrałam, a później poszliśmy na maneż.
Był bardzo ładny dzień, słońce ładnie świeciło i było cieplutko, więc stwierdziłam, że pojeździmy sobie na dworze, bo po co mamy się gnieść w hali. Na maneżu podciągnęłam mu jeszcze trochę popręg i wsiadłam na niego. Zaczęliśmy stępować, jako że on nie potrzebował czasu do przygotowania się do jazdy, jak niektóre konie, od razu zaczęliśmy robić ćwiczenia w stępie, czyli wolty, półwolty, wężyki i żucie z ręki. Kiedy on był już rozgrzany zakłusowaliśmy sobie. W kłusie robiliśmy wolty, półwolty, zmiany kierunku, wężyki. Potem poćwiczyliśmy sobie na drążkach, najpierw takich normalnych, leżących na ziemi, potem trochę wyższych, żeby się rozruszał. Potem zagalopowaliśmy sobie i leciutko się rozgalopowaliśmy. Kiedy stwierdziłam, że możemy zacząć skakać, zahamowałam go do kłusa.
Na dzisiaj zaplanowałam sobie trening na krzyżaczku z trzema drągami na kłus przed przeszkodą, więc koń musiał skakać z kłusa. W razie czego miałam również przygotowaną stacjonatę z drągiem na galop, jakby się okazało, że na krzyżaku nie musimy dużo pracować. Pogłaskałam go i ruszyliśmy na krzyżaka. Przeszkoda miała 50 cm, więc była niziutka. Zrobiłam półparadę przed przeszkodą, żeby się skupił i dałam mu łydki do wyskoku w odpowiednim miejscu. Jako że on nigdy wcześniej nie trenował tak na serio skoków, byłam przygotowana na to, że może się pomylić, jednak okazało się, że całkiem nieźle poradził sobie, oprócz tego, że pomylił się w krokach, ale wyratował się. Dzięki temu mogę powiedzieć, że ma smykałkę do skoków, ponieważ najlepsze konie skokowe, to nie takie, które mogą skakać dwa metry, ale takie, które umieją się wyratować z sytuacji tak, żeby nie strącić przeszkody. Potęgę i wysokość da się wyrobić, a z wyczuciem to już trochę gorzej. Najechaliśmy jeszcze raz, tym razem było lepiej, tylko znowu trochę puknął nogą o drąg. Pogłaskałam go i powtórzyliśmy skok jeszcze dwa razy. Ostatnim razem było już całkiem nieźle. Wałach po prostu musi przeskoczyć w swoim życiu jeszcze trochę przeszkód, to się nauczy. ;] Po przeszkodzie aż sobie bryknął z zadowolenia. Zahamowałam go do stępa i pogłaskałam go, po czym zagalopowaliśmy sobie i skoczyliśmy stacjonatę, również o wysokości 50 cm. Za pierwszym razem to była tragedia, bo kompletnie się pogubił, więc powtórzyliśmy to jeszcze dwa razy. Ostatnim razem było znacznie lepiej, jednak w dalszym ciągu nie było dobrze. Nie chciałam go męczyć ciągłym skakaniem tego samego, więc stwierdziłam, że już wystarczy. Zresztą on się nawet nieźle zmęczył.
Zahamowałam go do stępa i występowaliśmy się. Rozluźniłam mu trochę popręg i po piętnastu minutach zsiadłam z niego. Zaprowadziłam go do stajni, gdzie go rozebrałam i wyczyściłam, po czym dałam mu cukierka w nagrodę za dobrą pracę.
Wałaszek ma duży talent, dobry ruch i predyspozycje, jedyne czego mu brakuje, to regularnej pracy. Gdyby ktoś z nim wcześniej normalnie pracował, tak porządnie i regularnie, to teraz on śmigałby po parkurach klasy N, a nie dopiero uczyłby się skakać. No ale cóż, trochę pracy i będzie śmigał.
Liczba wyrazów: 561
Liczba punktów: 24
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|