Blacky
Bywalec
Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 12:26, 22 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Lekki trening ujeżdżeniowo-skokowy, przypomnienie
Przyszłam dziś do Stajni Centralnej aby zobaczyć co tam się pozmieniało, bo ostatnio miałam mało czasu na odwiedziny. Podchodziłam po kolei do każdego konia, głaskałam i dawałam przysmak. Niektórym z nich naprawdę brakuje pieszczot. Kiedy tak chodziłam po stajni dla klaczy zdałam sobie sprawę, że kilka z nich ma bardzo mało zapewnionego ruchu. Pomyślmy, która to dawno nie była trenowana? Kiedy tak myślałam mój wzrok padł na Emirę. Oj, tak, pewnie sporo pozapominała. Weszłam do boksu, dałam przysmak dla koni i pogłaskałam ją, założyłam kantar, przypięłam uwiąz i uwiązałam przed boksem. Po przyniesieniu odpowiedniej skrzynki wzięłam się za czyszczenie. Gniada była bardzo brudna, chyba się dziś tarzała w boksie albo na padoku. Po 15 minutach uporałam się z kurzem i zlepkami, więc na szybko wyczesałam grzywę. Zarosła już, oj, zarosła, szczególnie grzywka. Tam zwinnie (mam spore doświadczenie ;p) przycięłam wszystko nożyczkami - tak nie za krótko, nie za długo. W końcu założyłam sprzęt na konia i na siebie, wsiadłam na i na długiej wodzy skierowałam się na ujeżdżalnię krytą.
Stępowałyśmy tam około dziesięciu minut, robiąc różne ćwiczenia rozgrzewające. Energia roznosiła Emirę, czułam to, bo co chwila caplowała. Były wolty, półwolty, serpentyny, slalomy, zatrzymania itd., a to wszystko kierując ją tyko łydkami, nawet nie było kontaktu na wodzach. Kiedy uznałam, że mogę poprowadzić trening trochę dalej, zebrałam klac zna wodzach, dałam delikatne łydki i lekko wypchnęłam dosiadem. Od razu rzuciła się do kłusa wydłużonego. Przystopowałam ją trochę (przezłyśmy do roboczego), żeby wiedziała, że to ja decyduję o tempie, nie ona. Potem jednak żeby wyładować trochę energii sama zarządziłam wydłużenie i trochę sobie w nim spędziłyśmy. Potem ze dwa kółka skróconego, a potem przeszłam do stępa. Zaczęłam rozgrzewać poważniej szyję konia przez zgięcia, potem zrobiłam woltę i przeszłam do kłusa. W kłusie też wolta, po czym serpentyna, jedno kółko roboczego i zmiana kierunku jazdy przez półwoltę. Kiedy zrobiła to bardzo dobrze dałam sygnały do zebrania. Chyba była dziś w wyśmienitym nastroju, bo od razu podstawiła zad, a nogi poszły pod kłodę. Byłam dumna. Głowa nawet w odpowiednim ustawieniu była. ;] Zrobiłam slalom między niewidzialnymi tyczkami i kolejną półwoltę. W końcu zagalopowanie. Tu było inaczej niż z kłusem - zagalopowała z wdziękiem i gracją, nie wyrywając się ani nie zamulając. Wszystko perfekcyjnie. Koło o średnicy 8 metrów w lewo, potem ósemka i podczas jej trwania w prawo, ale wolta. Potem serpentyna, przejście do kłusa, poklepanie, stęp. Zrobiłyśmy odpoczywając chwilę w stępie ze 2 kółka po czm galop ze stępa bardzo ładnie. Na początku zadzierała głowe do góry, ale po moim "upomnieniu" sygnałami znowu wszystko ok. Potem galop na drugą nogę (była lotna, ale niezbyt zgrabna, więc nie ma co się chwalić
SOON
Post został pochwalony 0 razy
|
|