|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Asia
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:18, 29 Cze 2008 Temat postu: Jaśmin - Odwiedziny |
|
|
Tutaj piszecie odwiedziny Jaśmina.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lejdi
Mały wolontariusz
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:06, 06 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Pewnego ciepłego wieczora postanowiłam wybrać się do SC.
W oczy rzucił mi się srokaty kuc, jak dowiedziałam się z plakietki - Jaśmin. Kiedy podeszłam do boksu groźnie położył uszy, ale ja tylko się do niego uśmiechnęłam i wrzuciłam marchewkę do jego żłobu.
Poszłam do siodlarni po coś do czyszczzenia i "przytrzymania" konika. Wróciłam ze zgrzebłem i szczotką oraz kantarkiem i uwiązem.
Przywiązałam Jaśmina przed boksem i wzięłam zgrzebło. Wałaszek posłał mi groźne spojrzenie, iwdać było, że nie zbyt lubi obcych, ale czule pogłaskałam go i zaczęłam czyszczenie. Po skończeniu "zabiegu" hucuł troche się zrelaksował, ale nadal był troche spiety.
- To jak? Mały spacerek? - odwiązałam uwiąz i cmoknełam na nią. - Nie patrz tak na mnie, nie chcę cię zjeść.
Szliśmy polną drogą. Słońce już zachodziło, a sierść wałaszka wyglądała niesamowicie w tym świetle. Co chwila głaskalam go i mówiłam. Zatrzymaliśmy soię raz, bo Jaśmin miał straszną ochotę na skubanie trawy.
Po powrocie zauważyłam, że jego nastawienie do mnie troche się poprawiło. Odprowadziłam go na pastwisko, gdzie była reszta koni i zdjełam kantar.
- Było aż tak źle? - rzuciłam mu jabłko i poszłam do siodlarni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joanne
Stały bywalec
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:03, 15 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Postanowiłam odwiedzić dzisiaj Jaśmina.Zauważyłam, że u konika dawno nikt nie był.Podeszłam spokojnie do boksu i pogłaskałam hucułka.
-Hej malutki.Chcesz pójść na mały spacerek? - Powiedziałam.
Konik tylko spojrzał na mnie wesoło i trącił nosem.Wróciłam do siodlarni po szczotki, kantarek i uwiąz Jaśmina.Wróciłam do boksu i lekko wślizgnęłam się do wałaszka.Początkowo skulił uszy, lecz chwilę później ponownie obwąchiwał moje kieszenie, podczas gdy ja zakładałam mu kantar i podpinałam uwiąz.
-No malutki, trzeba Cię wyczyścić. - Na te słowa wyprowadziłam hucuła z boksu i łapiąc po drodze szczotki zaprowadziłam na podwórko.Tam go dokładnie wyczyściłam - najpierw iglakiem wszystkie sklejki na sierści, potem włosianą szczotką kurz i brudne plamy, a na koniec gąbką przetarłam okolice oczu i odbytu Jaśmina.Wałach stał cały czas spokojnie, akceptował mój dotyk podczas czyszczenia.No to kopyta.Wzięłam kopystkę i delikatnie przesunęłam drugą ręką po jego przedniej nodze.Ładnie ją podniósł.Potem kolejne kopyta i na koniec grzywa z ogonem.Nie trwało to długo, bo Jaśminowa grzywa była w b.dobrym stanie, ogon z resztą też.Korzystając z okazji sprawdziłam, czy Jaśmin toleruje mój dotyk ręką.Ponieważ go akceptował, zaczęłam masować jego grzbiet, okolice łopatki, zadu i kłębu, potem przesunęłam się w stronę głowy.Masowałam uszy,okolice oczu i pyska kuca.Gdy skończyłam Jaśmin był w siódmym niebie.
-No chodź kochany, pora na spacer. - Powiedziałam odwiązując wałaszka.Na początku stanął i nie chciał iść, ale swoją pozycją i spokojnym, proszącym głosem udobruchałam sobie jego serce.Ruszyliśmy w stronę lasu, bo gdzie by indziej pójść?Stepowaliśmy sobie spokojnie, aż wyjechaliśmy na polankę.Pozwoliłam Jaśminowi skubnąć trochę trawki i ruszyliśmy dalej.Postanowiłam zakłusować.Zaczęłam truchtać, a Jaśmin od razu ruszył kłusem obok mnie.Zatrzymałam go i spróbowaliśmy pierwszą zabawę.Jaśmin zaakceptował mój dotyk na całym ciele dłonią, uwiązem i patyczkiem, bo zapomniałam ze stajni carrot sticka.Potem ruszyłam się kilka kroków w tył, każąc srokatemu kucykowi stać na miejscu.Ten, chcąc do mnie podejść ruszył, ale zatrzymałam go gestem uniesionych rąk.Potem zmieniłam pozycję i zachęciłam Jaśmina do przyjścia w moją stronę.Konik podszedł i trącił mnie łbem.Postanowiłam spróbować drugiej zabawy(oczywiście ostrożnie, by nie skrzywdzić ani nic nie zrobić złego Jaśminowi)Najpierw zaczęłam naciskać lekko dłonią miejsce, gdzie przyłożyłabym łydkę do skrętu i ruszenia w lewo.Gdy Jaśmin nie reagował wzmocniłam trochę nacisk, a gdy zareagował krokiem w przód i w bok od razu zwolniłam nacisk.No to ponownie, starałam się, by moja postawa była czytelna dla konia i by zrozumiał, czego oczekuję.Gdy Jaśmin wykonał jeszcze trzy kroki przy najlżejszym dotyku, zaczęłam lekko naciskać jego zad.Wałach od razu przesuwał go w bok i przód.W końcu stanęłam przed koniem, znalazłam jakiś patyczek,kształtem przypominający carrot sticka i Lekko nacisnęłam nim klatkę piersiową kuca.Jaśmin od razu zaczął się cofać.
-Dobry konik - Podeszłam do niego i pogłaskałam.
Ponieważ bawiliśmy się już ponad godzinę, skierowałam hucułka w stronę stajni.Gdy dotarliśmy na miejsce sprawdziłam jego stan zdrowia - tętno, temperaturę kończyn i stan kopyt, sierści oraz innych rzeczy.Zaprowadziłam Jaśmina do boksu, gdzie dostał marchewkę i ruszyłam dalej.Od razu widać było, że Jaśmin zmienił do mnie swoje podejście, z czego byłam dumna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nel
Mały wolontariusz
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:05, 07 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy przyszłam do stajni centralnej, skierowałam swój wzrok do boksu Jaśmina - mojego pupilka. Podeszłam bliżej, a Jaśmin az zarżał z radośc. Otworzyłam specjalnie wycięte dla niego drzwiczki, i dałam jabłko. Konik zaczął ocierać się o mnie więc go przytuliłam i pogłaskałam. Nie miałam dziś zbyt dużo cazsu, bo musiałam iśc jeszcze do Lady. Ale Jaśmin był tak słodki, że przesiedziałam u niego naprawdę długo. Kon był czysty, więc nie wymagł czyszczenia. Kidy już naprawdę musałam isć pogłaskałam wałaszka i wyszłam z boksu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Goldenka
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:17, 06 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Było koło 16 kiedy wzięłam moją towarzyszkę i poszłyśmy na spacer. Wybierałyśmy się do stajni centralnej aby odwiedzić Jaśmina.
Na dworze było dość ciepło, choć słońce powoli chowało się za lasem, jego promyki ogrzewały delikatnie moja twarz. Sunia biegała po łąkach i węszyła a ja delektowałam się słońcem. Po ok. 20 min. marszu dotarłyśmy. Już z daleko słychać było wesoły gwar i rżenie koni, gdzieś w oddali z lasu pędziły galopem 4 konie wołane przez pensjonariuszkę. Miła atmosfera zapraszała do środka. Zapięłam psa i powoli skierowałam się do drzwi.
W stajni było kilka osób, niektóre konie były rozsiodływane po treningu, inne były czyszczone a jeszcze inne wypatrywały gości, tak jak Jaśmin. Stał w boksie z otwatym oknem i wypatrywał swymi bystrymi oczyma wszystko, co dzieje się wokół. Tokana zainteresowała się kotem który orzebiegł właśnie przez hol. Szczeknęła i zamerdała ogonem. Z siodlarni wyszła Malwa niosąca sprzęt. Przywitałyśmy się, zapytałam, czy mogłabym wejsć do Jaśmina. Kiedy się zgodziła razem z Tosią poszlyśmy w stronę jego boksu. Konik postawił uszy w naszą stronę, z bystrym spojżeniem i z błyskiem w oku spojżał na mnie a potem zastrzygł uszami. Położyłam reke na ramie drzwi, ostrożnie zbliżył chrapy spoglądając na mnie, powąchał ją a potem, wypuścił powoli powietrze. Wyciągnęłam dłoń i pogłaskałam go ostrożnie po nosku. Cofnął się lecz zaraz potem wyciągnął szyję i otrzepał się, podszedł znowu i znów ze wzrokiem skierowanym na mnie przeżuł trawe. Pogłaskałam go po czarnej grzywie. Konik nie protestował.
I co, wpuścisz mnie do boksu? - powiedziałam uśmiechając się i odsuwając zasuwę.
Stanełam na progu i wyciągnęłam reke, powąchał ją i namyślając sie przez moment odsunał się na bok...
Dobry koń - powiedziałam przeciągle i weszłam kilka kroków dalej. Toskana czekała na zewnątrz i przyglądała się ludziom.
Jaśmin... no chodź - mówiłam, po chwili ukucnełam. Koń z zaciekawieniem schylił łeb i podsunął się w moją stronę.
Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go. Po chwili sięgnełam do kieszeni i wręczyłam mu kawałek marchwi. Toskana równiez schrupała swój poczym pobiegła gdzieś korytarzem wesoło machając ogonem. Ja zostałam z Jaśminem. Przyglądałam się jego czarno-białemu łebkowi i uśmiechałam się w duchu, wyglądał tak zabawnie kiedy próbował dosięgnąć źdźbła trawy zwisającego z krat boksu. Wzięłam ostrożnie trawe i podałam ją konikowi. Z radością pochwycił ją chrapami i przeżuwał z wolna. Co jakiś czas wyciągałam do niego rękę i dotykałam kolorowej sierści, była taka miękka. Spedziłam z Jaśminem nie całą godzinę, wręczyłam mu na koniec wizyty kawałek jabłka który zjadł ze smakiem a potem z ciężkim sercem pozegnałam się z nim.
Zawołałam Toskanę, przypięłam smycz i pożegnałam się z resztą dziewczyn. Ruszyłyśmy w drogę powrotną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|