|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Carmabelle
Mały wolontariusz
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wejherowo
|
Wysłany: Pon 19:46, 29 Wrz 2008 Temat postu: Magic Arabian - Treningi |
|
|
Tu trenujecie z koniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:42, 23 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj poszłam, po Magic Ariabian. Wałaszek stał w boksie kiedy weszłam ciekawsko wychylił nos. Pogłaskałam go, po czym poszłam po jego szczotki i kantar. Weszłam do niego i zaczekałam, aż się do mnie przyzwyczai, po czym założyłam mu kantar i wyprowadziłam go na dwór. Na dworze uwiązałam go bezpiecznym uwiązem, po czym wyczyściłam go dokładnie. Magic stał spokojnie, nie rzucał się i był bardzo grzeczny. Ładnie podawał nóżki, był bardzo przyjazny w stosunku do człowieka. Widać, że się zaprzyjaźnił z ludźmi. Mimo, tego że stał blisko półroku bez opieki, teraz już jest przyjazny w stosunku do ludzi. Pogłaskałam go i poszliśmy na round-pen
Na round-penie przypięłam mu długą linę, po czym, zaczęłam go głaskać. Głaskałam najpierw po głowie. Potem szyja i okolice klatki piersiowej. Nie protestował, więc zaczęłam go głaskać po brzuchu i tułowiu. Cały czas stał spokojnie. Wreszcie po czterdziestu pięciu minutach wygłaskałam go całego od stóp do głów. Potem zaczęłam wokół niego skakać. Wałaszek dziwnie się na mnie spojrzał i chrapnął w moim kierunku. Lecz po chwili uspokoił się i stał spokojnie. Po serii klaskania i skakania, a nawet wrzeszczenia wokół niego, stwierdziłam, że możemy skończyć, bo on ma to w nosie. Nagrodziłam go i wyprowadziłam z round-penu.
Poszłam z nim później na karuzelę i pochodziłam z nim stępa piętnaście minut. Po tym stępie znowu go wyczyściłam i wprowadziłam spowrotem do boksu.
Liczba wyrazów: 224
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabika dnia Wto 12:01, 06 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:16, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj przyszłam do Magic Arabian. Stwierdziłam, że przeprowadzimy sobie join-upa. Magic jest bardzo spokojnym koniem, ale połączenie nigdy nie zaszkodzi Weszłam do niego do boksu, on mnie przyjacielsko obwąchał. Założyłam mu kantarek, co prawda trochę się szarpał, ale to nic. Potem przypięłam mu uwiąz i wyprowadziłam go na korytarz. Na korytarzu uwiązałam go i wyczyściłam. Potem przepiłęłam go na długą linę i poszliśmy na round-pen. Na round-penie odpięłam mu linę i przyjęłam agresywną postawę. Krzyknęłam w jego kierunku, strzeliłam z liny i wbiłam wzrok w jego oczy. Wałach natychmiast zaczął uciekać galopem, był przerażony, co świadczy o tym, że mimo iż znamy się długo, on jeszcze mi nie zaufał do końca. Tak to już jest z końmi, że jeśli razje ktoś skrzywdzi, to potem mimo wszystko mają większe problemy z zaufaniem człowiekowi, niż konie bez żadnych bagaży emocjonalnych. Magic jest silnym koniem, więc minęło trochę czasu i parę zmian kierunków, zanim stwierdził, że jak dalej będzie uciekać, to nie będzie miał siły. Zaczął więc ze mną negocjować. Najpierw skierował na mnie swoje wewnętrzne ucho, jakby mi chciał powiedzieć, że mnie słucha. Była to też oznaka szacunku, bo pozbawiając się jednego receptora odbierającego dźwięki, pozbawiał się połowy szans na szybkie usłyszenie jakiś niebezpieczeńst. Po chwili zaczął coś przeżuwać i lizać. Chciał mi powiedzieć, że jest tylko niewinnym roślinożercą i jest w stanie przystać na moje warunki, jeśli ja się zgodzę przestać go prześladować. Pozwoliłam mu zwolnić do kłusa, przejechałam tylko wzrokiem w kierunku jego zadu. On zwolnił, a kiedy próbował jeszcze bardziej zwalniać, ponaglałam go, spoglądając mu prosto w oczy. Wreszcie nadszedł, oczekiwany przeze mnie trzeci sygnał. Wałaszek zniżył głowę i kłusował z pyskiem przy ziemi. To już była totalna oznaka szacunku, ponieważ w takiej pozycji koń nie jest w stanie zauważyć niczego, a drapieżnik, może mu naskoczyć prosto na grzbiet, względnie niezauważony. Kiedy wałach przesłał do mnie trzeci sygnał, ja odwróciłam się do niego bokiem, rozluźniłam się i wbiłam wzrok w ziemię. Bardzo ważne jest, aby nie patrzeć w tym momencie na konia, bo on to zauważy, a podglądają tylko drapieżniki. Po chwili poczułam na ramieniu jego ciepły oddech. Odwróciłam się do niego przodem i pogłaskałam go po głowie. Wałach nie uciekł odemnie, więc mogłam uznać, że udało nam się połączyć. Głaskałam go przez chwilę, po czym odeszłam od niego. Koń podążył za mną, mogliśmy teraz robić przenajróżniejsze szlaczki i zygzaczki. Potem podniosłam jego nogi, każdą po kolei. Wałach dawał mi je bez oporu, co świadczyło o tym, że naprawdę mnie szanuje, ponieważ oddaje mi swoją jedyną broń. Stwierdziłam, że na dzisiaj wystarczy i podpięłam mu linę do kantarka i zaprowadziłam go do boksu.
Liczba wyrazów: 435
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabika dnia Wto 12:02, 06 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:21, 31 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj mieliśmy w planach grę w jeża. Tak więc poszłam po wałaszka i przywitałam się. Kiedy wchodziłam zostałam przywitana cichym rżeniem przez niego. Pogłaskałam go i wyprowadziłam na korytarz. Na korytarzu wyczyściłam go, po czym poszliśmy sobie na round-pen. Na round-penie najpierw na długiej linie trochę go wylonżowałam. Stwierdziłam, że chłopak jest już odchowany, może się zacząć ruszać. Odchowany, w sensie, że trochę przytył sobie, jest w dobrej formie i w dobrym zdrowiu. To było 10 minut stępa na każdą nóżkę, potem po 5 kłusika i po 2 kółka galopu. Potem zahamowałam go i nagrodziłam gruszką. Ostatnio odkryłam, że uwielbia gruszki, tak więc zamiast jabłek dawałam mu gruszki. Ustawiłam go bokiem do siebie i ułożyłam palce w jeża. Zaczęłam stopniowo naciskać na jego łopatkę, na co on odpowiedział również naciskiem, co było normalną reakcją konia, z którym wcześniej nie grano. Zwiększyłam więc nacisk, a on zaczął się na mnie burmuszyć. Próbował mnie kłapnąć zębami, więc przeprowadziłam z nim join-up. Po połączeniu spróbowałam jeszcze raz. Tym razem nie był agresywny, kiedy tylko poczułam, że przenosi ciężar ciała, odpuściłam i pogłaskałam. Za trzecim razem się przesunął, więc przeszłam na drugą stronę. Tutaj poszło nam lepiej. Magic był już rozluźniony, nie reagował agresywnie, lepiej reagował na moje ruchy. Kiedy na drugiej łopatce poszło nam lepiej, przeniosłam się na zad. Tak samo zrobiłam z zadem, z drugą stroną zadu i przeszłam na pierś. Wałach nawet ładnie się odsunął do tyłu, pogłaskałam go i stwierdziłam, że na dzisiaj wystarczy, więc odprowadziłam go do stajni, gdzie go jeszcze przejechałam szczotkami, a potem wpuściłam go do boksu i dałam mu w nagrodę gruszkę
Liczba wyrazów: 267
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabika dnia Wto 12:03, 06 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 1:26, 08 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Stwierdziłam, że wałacha można już zacząć od nowa przyzwyczajać do siodła i do jeźdzca. Magic jest już bardzo spokojny, przyjaźnie reaguje, na każdą napotkaną osobę, więc myślę, że będzie świetnym koniem pod siodło. Poszłam do niego i przywitałam się z nim. On mnie powitał cichym rżeniem. Pogłaskałam go i wyprowadziłam go na korytarz. Przywiązałam go i zaczęłam go czyścić. On cały czas się do mnie tulił, straszny pieszczoch z niego się ostatnio zrobił. Zresztą dużo ludzi zauważyło w nim zmiany, poprawił się pod względem przyjazności do obcych ludzi. Już się ich nie boi, jest bardzo przyjacielski i otwarty, a nie tak jak kiedyś, kiedy był zamknięty w sobie i zahukany.
Po wyczyszczeniu zaprowadziłam go na round-pen i na chwilę zostawiłam go tam i poszłam po jego siodło i ogłowie do siodlarni. Potem przyszłam i weszłam do niego. On sobie trochę pobiegał, kiedy przyszłam był akurat w trakcie popisywania się przed paroma osobami, które akurat były obok. Weszłam do niego i uspokoiłam go i pogłaskałam. On w tym momencie znowu zaczął się do mnie łasić. Chwilę tak sobie postaliśmy i pogłaskaliśmy się, ale stwierdziłam, że jednak mamy dzisiaj trochę do zrobienia. Odepchnęłam go więc i przybrałam agresywną postawę. Wbiłam wzrok w jego oczy i odstraszyłam go. Wałach zdziwiony ruszył kłusem. W tym momencie wyglądał naprawdę głupio Zmieniłam mu raz czy dwa kierunek i przede wszystkim nie pozwalałam mu zwalniać. Musiał wiedzieć, że w tej chwili nie jest członkiem mojego stada, stada, którego ja jestem przewodnikiem, niezawodnym, przewodnikiem, z którym żadnemu koniowi nie stanie się krzywda. Po niedługim czasie Magic zaczął się zastanawiać nad tym, co zrobił źle i zaczął mnie prosić o przyjęcie spowrotem do mojego stada. Jako pierwszy sygnał, skierował swoje wewnętrzne ucho na mnie, pokazując mi w ten sposób, że jest gotowy na pójście na kompromis i szanuje mnie. Po chwili zaczął coś żuć i lizać, co miało oznaczać, że jest tylko roślinożercą i że w sumie nie wie co złego zrobił, więc bardzo by się chciał ze mną dogadać. W końcu opuścił pysk, tak że chrapami prawie szorował po ziemi. To znaczyło że jest w stanie zrobić dużo, żebym go spowrotem zaakceptowała w stadzie. Opuszczenie głowy do ziemi, oznacza również, że koń w tym momencie jest bezbronny, każdy drapieżnik, mógłby w tym momencie go zaatakować, by zabić. W tym momencie dałam mu przyzwolenie na dołączenie do mojego stada, poprzez odwrócenie się do niego prawie bokiem. On natychmiast stanął w miejscu i bez chwili wachania podszedł do mnie. Pogłaskałam go i zaczęłam chodzić po całym round-penie. On chodził za mną, nos przy moim ramieniu. Stwierdziłam, że w takim razie mogę go zacząć przyzwyczajać do ogłowia i siodła. Najpierw wzięłam ogłowie. Pogłaskałam go, dałam mu je powąchać, przewiesiłam przez grzbiet, a w końcu założyłam. Wałach był już ujeżdżony, więc to było tylko przypomnienie. Dał sobie założyć ogłowie bez protestów, równie spokojnie przyjął siodło. Oprowadziłam go trochę, żeby się przyzwyczaił, potem wzięłam lonżę i przełożyłam przez oba kółka, a potem przypięłam na środku. Takim sposobem, mogłam ją przekładać, kiedy tylko chciałam. Wałach był już rozgrzany, zresztą ja nie chciałam go długo męczyć, byleby sobie przypomniał chodzenie pod siodłem. Wodze przywiązałam do strzemion, strzemiona podwinęłam. Tak więc wałach czuł, jakby miał cały czas delikatny kontakt. Kłusowaliśmy po dziesięć minut na każdą nogę, potem po 5 minut galopu. W końcu stwierdziłam, że na dzisiaj mu wystarczy i zatrzymałam go, po czym poszliśmy do stajni.
W stajni rozebrałam go i wyczyściłam porządnie. Potem jeszcze zrobiłam mu porządny masaż i dałam marchewkę za dobrze wykonaną pracę. Dla odmiany wprowadziłam go tyłem do boksu, nawet ładnie wszedł. Kiedy zamknęłam kraty boksu, wzięłam jego sprzęt i poszłam do siodlarni go odnieść.
Liczba wyrazów: 605
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabika dnia Wto 12:04, 06 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:31, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Po prawie miesiącu lonż, jakie sobie robiliśmy z Magic Arabianem, wałach był już zupełnie przyzwyczajony do siodła i do ogłowia, przyzwyczajony też był do jeźdza. Tzn. nie przyzwyczajony, ale przypomniałam mu, co to znaczy mieć jeźdzca, bo on już wcześniej przecież chodził z powodzeniem skoki
Stwierdziłam więc, że zacznę go trenować od nowa skokowo. Wcześniej dużo sobie skakaliśmy luzem, więc on już sobie przypomniał, jak to szło. Poszłam więc do niego i przywitałam go, po czym wyczyściłam go i ubrałam. Potem poszliśmy na halę. Na hali wsiadłam na niego i zaczęłam go rozstępowywać. Na początek w stępie robiliśmy slalomiki i półwolty. Żeby się rozgrzał. Później zrobiliśmy sobie małe zatrzymania i przejścia z kłusa do stój. Ładnie mu szło, więc pewnie był ujeżdżony do co najmniej klasy P. Pogłaskałam go i przeszliśmy do kłusa. W kłusie zrobiliśmy sobie woltę i parę półwolt. Starałam się kierować go dosiadem. On dobrze reagował, więc pogłaskałam go i najechaliśmy na drągi. Na drągach dobrze unosił nóżki. Po kilkunastu minutach skoczyliśmy sobie kilka małych stacjonat od 30 do 60 centymetrów. Pozwoliłam mu przejść do stępa i chwilę odpocząć, po czym sobie zagalopowaliśmy i skoczyliśmy stacjonatę 60. Wałach bardzo ładnie pracował zadem i miał świetną technikę, jeśliby go ładnie wytrenować, byłby naprawdę wspaniałym skoczkiem. Pogłaskałam go i najechaliśmy na oksera 70. Tutaj było czysto, wąłach miał bardzo duży zapas. Skakaliśmy sobie przeszkody każda o 10 cm wyższa od poprzedniej, bo chciałam go sprawdzić, ile on potrafi. Doszliśmy do 110 cm, więc po drodze skoczyliśmy 6 przeszkód. W tych 110 on radził sobie dobrze, ale ja już nie chciałam próbować wyżej, bo stwierdziłam, że na dzisiaj mu wystarczy. Pogłaskałam go i przeszliśmy do kłusa. W kłusie zrobiliśmy jeszcze drągi, po czym przeszliśmy do stępa i dałam mu odpocząć.
Rozluźniłam mu popręg i po jakiś dwudziestu minutach stępa zsiadłam z niego i poszliśmy do stajni, gdzie go rozebralam i rozczyściłam, po czym wpuściłam go do boksu
Liczba wyrazów: 319
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabika dnia Wto 12:04, 06 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:45, 02 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj przyszłam do Magic Arabiana.. Stwierdziłam, że najwyższy czas na jakiś trening Weszłam do jego stajni i przywitałam się z nim. On był dzisiaj wesolutki i bardzo fajnie nastawiony do życia. Poszłam po jego sprzęt - czyli siodło wszechstronne, ogłowie, ochraniacze i szczotki, a gdy wróciłam, wyprowadziłam go na korytarz i wyczyściłam, po czym ubrałam. Gdy oboje byliśmy już gotowi, poszliśmy sobie na halę.
Na hali wsiadłam na niego i ruszyliśmy stępem. Przez pierwsze dziesięć minut, dałam mu luźną wodze i nawet nie próbowałam z nim nic robić, tak żeby się nastawił na trening. Po tym czasie podciągnęłam mu popręg i zaczęłam go powoli zbierać. On prawie natychmiast zaczął żuć i oddał mi głowę. Pogłaskałam go i zaczęliśmy od wolt. Pilnowałam go w łydkach, wodzami wskazywałam tylko kierunek. Na początek nie wyginałam go za mocno, tylko tak na rozgrzewkę, ale kiedy poczułam, że się już skupił i nastawił na moje sygnały, zaczęłam go zginać i mocniej angażować. Po ćwiczeniach na woltach zrobiliśmy serpentyny na dłuższych ścianach i wężyki. Po chwili on już był bardzo elastyczny. Pogłaskałam go zadowolona i dałam lekki sygnał do kłusa. W kłusie również poćwiczyliśmy wolty i seprentyny. Byłam z niego zadowolona, bo dobrze pracował. Ładnie się zebrał i podstawił zad, był bardzo elastyczny i przepuszczalny, świetnie się zginał. Pogłaskałam go i przez półparadę przeszliśmy do stępa i do stój. Tutaj też dobrze, aczkolwiek mógłby zareagować szybciej. Potem cofnęliśmy się o cztery kroki i zakłusowaliśmy. Nad przejściami musimy popracować, bo idą za wolno, ale to tak jest zawsze.. Pogłaskałam go i zagalopowaliśmy sobie. Siwy trochę się rozbuchał na początku, więc dałam mu się wygalopować, a potem zwolniliśmy do spokojnego i zebranego galopu. W tym galopie porobiliśmy wolty i zmiany kierunku przez półwolty. Arabian myślał nad tym, co robił i po dosłownie paru krokach, zmieniał nogę na odpowiednią. Pogłaskałam go i przeszliśmy sobie do kłusa, a potem od razu do stój. Teraz było lepiej, aczkolwiek i tak trochę wolnawo.. Zakłusowaliśmy i najechaliśmy sobie na drążki na kłusa. Za pierwszym razem się nie skupił i puknął, ale dwa kolejne już były dobre. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że już minęła godzina, odkąd na niego wsiadłam O.o Stwierdziłam, że wystarczy, więc zahamowałam go do stępa i rozluźniłam mu popręg o jedną dziurkę.
Po piętnastu minutach stępa zsiadłam z niego i zaprowadziłam go do stajni, gdzie go rozebrałam i wyczyściłam, a potem wstawiłam do boksu i dałam mu marchewkę w nagrodę za dobrą pracę
Liczba wyrazów: 407
Liczba punktów: 12
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabika dnia Pon 15:47, 02 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arabika
Większy wolontariusz
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:33, 25 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Temat: Trening wszechstronny - ujeżdzenie do L, skoki (szeregi gimnastyczne) do L
Koń: Magic Arabian:
Trener: Arabika
Cel: Poćwiczyć z siwym dresaż w zakresie kl. L, oraz skoki, zwłaszcza szeregi gimnastyczne, do wysokości 100 cm, czyli kl. L
Dzisiaj przyszłam do siwego. Postanowiłam zrobić mu jakiś trening, szczerze mówiąc jeszcze nie wiem jaki. Okaże się w trakcie xD. Wlazłam do SC i zostałam przywitana przez całą masę koni. Poszłam do siwego i przywitałam się z nim, po czym polazłam po jego sprzęt. Kiedy wróciłam, wyprowadziłam go na korytarz i wyczyściłam, po czym ubrałam w siodło wszechstronne i ogłowie meksykańskie. Na nogi założyłam mu ochraniacze i tak oto obydwoje w dobrych humorkach poszliśmy sobie na halę. Stwierdziłam, że zrobię mu mały mieszany trening. W sensie, że trochę dresażu i trochę skoków.
Na hali podpięłam mu jeszcze trochę popręg, nie do końca i wsiadłam na niego. Pogłaskałam i ruszyliśmy sobie spokojniutkim tempem. Ariabian miał dzisiaj dobry humorek, żywo szedł do przodu i był wesolutki Szliśmy sobie spokojnym stępem, w jego tempie, przez jakieś piętnaście minut, po czym zaczęłam go zbierać. Dodałam trochę stępa i szliśmy sobie żywym, takim wesołym tempem, w którym go zebrałam. Zaczął od razu ładnie pracować zadem. Pogłaskałam go i na początek porobilśmy sobie wolty. Siwy ładnie się zginał i szedł od moich łydek. Pogłaskałam go i zaczęliśmy trochę wężyków i slalomów. Tutaj też fajnie. Potem trochę przejść do stój, parę razy się cofnęliśmy, po czym stwierdziłam, że możemy zacząć kłusować. W kłusie również wolty, potem wężyki, slalomy. Kiedy on już się rozgrzał, podciągnęłam mu popręg do końca i zrobiliśmy sobie żucie z ręki. Wałaszek ładnie oddał głowę. Weszliśmy na woltę. Tutaj ładnie trzymał tempo z nadal oddaną głową. Pogłaskałam go i zrobiliśmy przejście do stój. Siwy zatrzymał się prawie natychmiast. Pogłaskałam go i zrobiliśmy przejście do kłusa. Tu wystarczyło parę kroków stępa i już kłusowaliśmy. Pogłaskałam go, bo zrobił ostatnio postępy. Potem zrobiliśmy płynne zagalopowanie. W galopie również zrobiliśmy parę wolt, po czym zmieniliśmy kierunek bez przechodzenia do stępa.
Postanowiłam spróbować Siwego i zmieniłam ułożenie łydek na półwolcie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy on zmienił ładnie nogę. Pogłaskałam go i po jednym okrążeniu galopu przeszliśmy do kłusa. W kłusie zaczęliśmy pracować na drągach. Najpierw na normalnych. Przed drągiem robiłam półparadę, aby on się skupiał. Ładnie szły mu te drągi, więc przeszliśmy na drugie o dłuższych odległościach. Dodałam mu tempa i również przed drągami półparada. Nie stuknął, pogłaskałam go. Na chwilę przeszliśmy do stępa, żeby sobie odpoczął. Po jakiś dziesięciu minutkach żywego i wesołego stępa zakłusowaliśmy sobie. Najechaliśmy na małą kawaletkę. Siwy przeskoczył ją ładnie, po czym od razu przeszedł do kłusa. Pogłaskałam go i najechaliśmy na nią jeszcze raz, po czym zmieniliśmy przeszkodę na trochę wyższą, czyli na krzyżaczka 50 cm.
Siwy zrobił się od razu żywszy i weselszy. Po krzyżaczku skoczyliśmy sobie stacjonatkę 80, po czym stwierdziłam, że poćwiczymy sobie szeregi gimnastyczne, które są najtrudniejsze dla konia, a zarazem najłatwiejsze dla jeźdza. Na początek zaczęliśmy od szeregu krzyżak 80 - 1 foule - stacjonata 80. Siwy poradził sobie z szeregiem bardzo dobrze, więc poprosiłam parę dziewczyn, które zgodziły się mi pomagać, aby zrobiły to na skok-wyskok. One tak ustawiły, a my to skoczyliśmy. Tym razem też dobrze. Pogłaskałam siwego, który sobie trochę bryknął z zadowolenia. Do szeregu, jako trzecia przeszkoda doszedł doublebarre 70; 80, a cały szereg trochę poszerzyliśmy, bo stwierdziłam, że najwyższy czas zacząć skakać z galopu. Pogłaskałam siwego i ruszyliśmy na to. Najpierw krzyżak, na czysto, potem stacjonata, również czysto. Jedna foula i doublebarre. Siwy trochę się pogubił w trakcie, ale szybko się odnalazł i obyło się na małym puknięciu. Pogłaskałam go i jeszcze raz to przjechaliśmy, tym razem bezbłędnie. Przeszkody zostały podwyższone o 10 cm. Siwy również skoczył to czysto, więc jeszcze dziesięć więcej. Tutaj też było na czysto. Spojrzałam na zegarek i zdziwiłam się, bo oto mijała nam siedemdziesiąta minuta treningu! Stwierdziłam, że wystarczy mu, i tak doszliśmy do 100 cm, co jest dla niego dosyć dużą wysokością. Pogłaskałam go i zaczęliśmy stępować.
Po jakiś piętnastu - dwudziestu minutach stępa, rozluźniłam mu popręg i zlazłam z niego. Siwy był dosyć spocony, ale tętno miał już ok - 30 uderzeń na minutę, co znaczy, że ma dobrą kondycję. Pogłaskałam go i poszliśmy do stajni, gdzie rozebrałam go i wyczyściłam, po czym wpuściłam go do boksu.
Siwy jest naprawdę dobrym koniem sportowym. Ma dobrą kondycję, ładny ruch i jest bardzo skoczny. Gdyby się nim ostrzej zająć, mógłby zawojować hipodromy, bo ma chłopczyna talent i to bym powiedziała niemały, tylko trzeba się nim zająć, oczywiście musiałby znaleźć się mu jakiś właściciel, który byłby w stanie go dobrze wytrenować..
763 wyrazy
36 pkt
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabika dnia Śro 10:36, 25 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|