|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Carrot
Większy wolontariusz
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:39, 28 Sty 2010 Temat postu: Rock Back Jack - Treningi |
|
|
Tutaj trenujecie z Rock'iem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Joanne
Stały bywalec
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:10, 19 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Przyjechałam do SC z zamiarem ruszenia Rock Back Jack'a. Gdy weszłam do stajni zza boksów wychyliło się kilka łebków. Były to potężne, masywne głowy i małe, szczupłe główki, siwe, rude i gniade, malowane i czyste. Mnie zainteresował jeden z nich - szczupły, gniady bez odmian, należący do Rocka. Podeszłam do niego i wystawiłam dłoń do powąchania. Jack z początku był nieufny, jednak po dłuższej chwili spokojnie dał się pogłaskać, a nawet zaczął domagać się pieszczot. Z kanarem w ręce weszłam do jego boksu, założyłam na głowę arabka i wyprowadziłam na korytarz. Uwiązałam i zaczęłam czyścić. Wpierw twardą szczotką rozczesałam wszystkie zaklejki, następnie miękką sczesałam wszystkie brudy, obumarłe włosie i kurz. Robota szła szybko, ogier należał raczej do schludnych koni. Po wyczyszczeniu sierści rozczesałam jego gęstą grzywę i ogon, na koniec kopystką wyskrobałam wszystkie brudy z kopyt. Zadowolona spojrzałam na efekt pracy, po czym wzięłam owijki i założyłam na nogi gniadosza. Poklepałam go i zarzuciłam na grzbiet siodło wszechstronne z zielonym czaprakiem i futerkiem pod spodem. Wszystko ułożyłam jak należy, zapięłam popręg i sięgnęłam po ogłowie. Ściągnęłam kantar araba na jego szyję, następnie założyłam ogłowie z oliwką. Rock Back Jack ładnie przyjął wędzidło i dał sobie pozapinać wszystkie paski. Poklepałam go i dociągnęłam popręg. Rock lekko się skulił i machnął ogonem, jednak nic więcej nie zrobił. Wyszliśmy przed stajnię. Sprawdziłam czy popręg jest dobrze - jest, opuściłam i uregulowałam strzemiona, wzięłam wodze na kontakt i lekko wskoczyłam na gniadosza. Rock zrobił jeden krok w bok, po czym stanął z uwagą zwróconą w moją stronę. Poklepałam go i poprawiłam wszystko co trzeba, po czym lekko przyłożyłam łydki do jego boków.
Ogier ruszył energicznym stępem, z głową w górze, a ja skierowałam jego kroki na maneż. Oprócz nas jazdę rozpoczynała też Carrot na Magic Dancerze, a Noj prowadziła trening z Fierrym, Lipką i Plotkarą. Z tego co słyszałam, wszyscy mieli zamiar skakać, więc stwierdziłam, że i my przy odrobinie szczęścia pofruwamy troszkę. Razem z Carrot postępowałyśmy 10 minut, następnie ja zabrałam się za rozluźnianie i zbieranie gniadego. Na początku szło opornie, ogier nie chciał przyjąć kontaktu i się rozluźnić, najwyraźniej bał się ręki, nie ufał mi. Mimo to dzięki częstym woltom i wężykom po dłuższym czasie w końcu opuścił łeb i wszedł na delikatny kontakt przy okazji podstawiając zad. Poklepałam go w najlepszym momencie stępa i chwila luzu. Potem znów go pozbierałam. Poszło o wiele łatwiej, już po chwilce jazdy na krótszych wodzach arab opuścił łeb i przyjął kontakt żując wędzidło. To, jak Rock jest sterowny wzbudzało we mnie zachwyt - reagował na najdelikatniejsze sygnały, był bardzo czuły i uważny. Zatrzymałam go i dociągnęłam popręg. Gdy wszystko było w porządku zakłusowałam. Przyjemne dla jeźdźca chody pokusiły mnie do jazdy w pełnym siadzie. Oczywiście przedtem zrobiłam kilka kół w obie strony. Po wstępnej rozgrzewce zaczęliśmy się wyginać, zmieniać kierunki i od czasu do czasu jakieś przejścia. Wyraźnie czułam, jak koń robi się elastyczniejszy i swobodniejszy. Wszedł też na ładny kontakt, wyraźnie miałam go w paluszkach co potwierdziła Nojka. Zaczęliśmy najeżdżać na drążki, które po kilku minutach zostały podniesione o 10 cm, a po kolejnych 5-ciu o kolejne 10. Rock bardzo ładnie przez nie przechodził, wysoko podnosił nogi i wyraźnie się starał. Przy najwyższych koziołkach z początku nie wiedział jak ma przez nie przechodzić, jednak po pewnym czasie załapał i bardzo ładnie pokonywał je z obu stron. Poklepałam Rocka i na chwilę do stępa. Odsapnęliśmy, sprawdziłam popręg i znów kłusem. Po chwili zagalopowanie z lewej nogi. Gniady z początku był nieco sztywny i podniecony, potem jednak się opanował i skupił na pracy. Kilka kół galopem w obie strony, 3 duże wolty na jedną nogę i do kłusa. Jack wykonywał ładne przejścia, naprawdę polubiłam tego konia. Kucyki pod okiem Nojki właśnie najeżdżały z galopu na kopertkę 35 cm z wskazówką. Postanowiłam to wykorzystać. Spokojnym, zrównoważonym kłusem nakierowałam gniadosza na przeszkodę. Ogr postawił uszy i bardzo ładnie wybił się po wskazówce czysto pokonując przeszkodę. Jeszcze 3 najazdy z kłusa i zagalopowanie z lewej nogi. Naprowadziłam araba na przeszkodę. Wybił się z piątej nogi i mało nie zwalił drąga. Przy powtórce lepiej działałam łydkami i oddaliśmy ładny skok. Jeszcze jeden najazd z tej nogi i teraz na prawo. 3 ładne skoki i dalej galopując na prawo zrobiliśmy pół okrążenia i wyprostowanie na stacjonatę 50 cm. Rock postawił uszy, niby wszystko było ok, jednak tuż przed przeszkodą tupnął i skoczył jak kaleka - nie należy do koni o wyjątkowym talencie do skoków. Nakłoniłam ogiera do mocniejszego galopu i jeszcze raz - tym razem z wskazówką. ładny, porządny skok, więc jeszcze raz. Również okej, więc zmiana nogi i z lewego najazdu. Rock ładnie pokonał stacjonatkę z wskazówką, po czym Nojka zrobiła z niej samą stacjonatkę. Najeżdżamy i tuż przed przeszkodą stopa, po której nagły wyskok i drąg na ziemi. Jak się okazało najazd był za wolny - w sumie racja. Tak więc popędziłam nieco gniadego i jeszcze raz. O wiele lepiej, ale ciągle pokracznie. Poprosiłam Nojca, by przywróciła wskazówkę. Najeżdżamy i ładny skok, potem drugi i trzeci. No to bez wskazówki. W końcu Rock oddał ładny, czysty skok z odbiciem w dobrym momencie. Poklepałam go i jeszcze raz na tą i drugą nogę, następnie z lewej nogi na oksera 60 x 50 oczywiście z wskazówką. Arabek widząc coś większego postawił uszy, pobudził się...i skoczył jak zwykle nieciekawie zwalając ostatniego drąga.
-Rock! Co z tobą jest? - Powiedziałam przechodząc do stępa. Ogier parsknął i szedł dalej żwawym stępem. Pozbierałam go, skupiłam i galop ze stępa. Nakierowanie na oksera i mocny galop. Ten skok był o wiele lepszy. Poklepałam gniadego i jeszcze raz. Super. Jeszcze raz poklepałam i teraz bez wskazówki. Energiczny, mocny galop i ładny jak na Rocka skok. Na czysto. Pochwaliłam ogiera sowicie i galopem na cavaletti z drągów na stojakach. Gniady nieco niezdarnie przez nie przegalopował, potem jednak już coraz lepiej mu to wychodziło. Jeździliśmy w obie strony, z obu nóg. Potem stopniowo Nojka zaczęła podwyższać co drugi drąg tak, że mieliśmy szereg: drąg-stacjonata 30-drąg-stacjonata 50-drąg-stacjonata 70. Jack najwyraźniej się rozskakał, bo przestał zwalać drągi, nawet na stacjonacie, która była dla niego stosunkowo wysoka. Przeszłam klepiąc ogra do stępa i poprosiłam Nojkę, by podwyższyła stacjonatę do 65 cm, a oksera ustawiła 70 x 70. Gdy parkur był gotowy zagalopowałam. Pogoniłam Rocka do mocniejszego galopu i z prawej nogi stacjonata. Bardzo ładnie, choć niepewnie, więc jeszcze raz. O wiele lepiej. Poklepałam i na prawo na szereg. ładnie, w pełnym skupieniu. Po szeregu na lewo i z lewej nogi na oksera. Pogalopowałam mocniej i mimo faktu, że nam średnio pasowało Rock wybił się po prostu wcześniej i ukończyliśmy parkur na czysto. Postanowiłam na koniec przejechać jeszcze linię, którą skakały kucyki: doublebarre 40/60 i okser 60 x 60. Jack bardzo ładnie pokonał ją z obu nóg, więc na koniec stacjonata 80 cm. Rozgalopowałam araba i wesoło najeżdżamy na przeszkodę. Nojka specjalnie postawiła nam wskazówkę, dzięki czemu skok był udany. Poklepałam gniadego i jeszcze raz, z drugiej nogi i bez wskazówki. Wyłamanie. No to poprawiamy. Przypilnowałam ogiera w łydkach i oddaliśmy ładny, nieco pokraczny, ale czysty skok.
-Super! O to chodzi! Dobry Rock! - Powiedziałam klepiąc ogiera i przechodząc do stępa. Chwilka stępa i kłus. Rozkłusowałam go przez kilka minut na luźnej wodzy, potem do stępa i dłuugo stępowałam. Gdy Jack miał ochłonąć ja oglądałam skoki Carrot i Magica oraz uważałam na kłusujące dzieci. W końcu postępowałam chwilę u boku Carrot i wyjechałam z maneżu.
Zatrzymaliśmy się przed stajnią, gdzie zsiadłam z araba, poluźniłam mu popręg i podpięłam strzemiona. Zaprowadziłam go pod boks i rozsiodłałam, by po chwili iść na myjkę schłodzić nogi. Rock najwyraźniej nie lubi zimnej wody, bo wiercił się i kręcił niemiłosiernie. W końcu jednak osiągnęłam cel i odstawiłam zmęczonego konia do boksu. Tam dałam mu 2 marchewki i wymasowałam, by nazajutrz nie miał zakwasów. W końcu opuściłam jego boks i odniosłam sprzęt.
słów: 1293 (+1200 hrs)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Nie 16:20, 19 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzydlata
Duży wolontariusz
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z końca świata
|
Wysłany: Sob 10:51, 25 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Przybyłam do SC z zamiarem treningu z jakimś koniem westernowym. Uznałam, że najlepszym dla mnie będzie tym razem Rock Back Jack, który czekał spokojnie od bardzo długiego czasu w Centralnej. Było mi go szczerze szkoda i gdyby nie to, że sama posiadam kupę koni pewnikiem bym go zaadoptowała.
Podeszłam do jego boksu i dała ogierkowi cukierka. Wziął go chętnie, a ja pogłaskałam go po miękkim łbie.
Z siodlarni przyniosłam sobie siodło westernowe, ogłowie z czankami i szczotki konia.
Weszłam do jego boksu i przywiązałam do pierścienia wewnątrz. Na początek dokładnie wyczyściłam jego delikatną brązowa sierść. Potem wyszczotkowałam porządnie grzywe i ogon, na koniec wyczyściłam kopyta.
Osiodłałam go sprawnie - ogier nie miał nic przeciwko ciężkiemu siodłu, raczej wręcz przeciwnie, czuł się jak w swoim żywiole.
Wyprowadziłam go na halę.
Wsiadłam szybko, po tym jak dopasowałam sobie strzemiona i podpięłam popręgi.
Ruszyliśmy spokojnym stępem, choć wyczuwałam, że ogier aż rwei się do pracy w reiningu.
Na rozgrzewkę sprawdziłam umiejętności ogiera. Rock był bardzo chętny do współpracy, reagował na delikatne ruchy nadgarstkiem, pracę łydek i zmiany obciążenia w siodle. Poklepałam go, gdy momentalnie po sygnale wykonał ostry skręt w prawo, a po tym w lewo.
Po tym ruszyłam kłusem. Ogier bardzo chętnie szedł do przodu i z łatwością pracowało nam się na zakrętach, woltach, ósemkach i wszelkiego rodzaju serpentynach.
Po kilkunastu ćwiczeniach i zmianach tempa przeszliśmy do stępa. W tym chodzie Back trochę odsapnął i jego oddech zwolnił.
Po pewnym czasie ruszyliśmy znowu kłusem, tym razem bardziej energicznym. Rock był wygodnym koniem, nie wybijał prawie wcale.
Gdy już byliśmy dostatecznie rozgrzani dodała ogierowi łydkę do zagalopowania. Rock bardzo chętnie wykonałto polecenie i ruszył szybszym chodem. Nie zwalniałam go, gdyż i tak będziemy ćwiczyć mniej więcej w takim tempie.
Na początek po dwa pełne koła na każdą nogę. Po tym zagalopowanie na środkowej linii, szybkim bardzo galopem, i piękne zatrzymanie na środku. No może nie takie piękne, ale można było to już nazwać sliding stopem. Była to jego nieudolna dość próba.
Wykonaliśmy to po raz kolejny. Tym razem Rock skojarzył o co chodzi i zrobił to lepiej. Powtórzyliśmy jeszcze dwa razy z drugiej strony, za każdym razem jednak było lepiej. Poklepałam go po ostatnim razie i zmieniłam ćwiczenie.
Zwolniliśmy do kłusa, później do stępa i stój. Planowałam wykonać z nim spina. Ogier nie był pewien o co chodzi, lecz czułam, że na coś się szykuje. Powoli dałam mu sygnał do obrotów. Rock wykonał je bardzo szybko – 4 w jedna i tyle samo w drugą stronę. Poklepałam go, gdyż wykonał to prawie po mistrzowsku. I na tym stanęły treningi spinu.
Teraz znowu ruszyliśmy galopem, właściwie bardziej ze stępa niż z kłusa, i znowu wjechaliśmy na środkową. Rock spodziewając się sliding stopa ruszył szybciej i zatrzymał się prawie że bez mojej pomocy, ale zdziwił się, kiedy stanowczym ruchem szarpnęłam go w prawo i wykonał roll backa. Poklepałam go, kiedy dobrze wykonał zadanie i ruszył galopem z miejsca, gdyż szarpnięcie go w sumie do tego zmusiło.
Wykonałam z nim to samo ćwiczenie kilka razy skręcając raz w prawo, raz w lewo, nigdy z jakąś prawidłowością, aby się nie nauczył, że będzie skręcał wtedy i wtedy w daną stronę.
Poklepałam go po ostatnim razie i kończąc trening zwolniłam do kłusa, rozkłusowałam, i do stępa.
Kolejnym zadaniem, jeszcze przed pójściem do stajni miało być cofanie. Zatrzymałam ogiera, który po tym spodziewał się spina, na którego mu nie pozwoliłam i cofnęłam lekko łydkę. Rock nie bardzo zrozumiał, jednak kiedy cofnęłam się razem z ręką od razu zrobił kilkanaście kroków do tyłu. Delikatnie podniósł łeb i szedł grzecznie do tyłu. Po kilku metrach zatrzymałam poklepałam i pozwoliłam na rozluźniający stęp.
Po rozstępowaniu wróciłam z nim do stajni i rozsiodłałam. Rock się spisał, był dobrym koniem westernowym. Poklepałam go, dałam cukierka i wyniosłam się ze sprzętem.
625 słów – 600h dla mnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|