|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre
Duży wolontariusz
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:18, 05 Sty 2014 Temat postu: Ruby Donnperignon - Odwiedziny |
|
|
Odwiedziny ogiera.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Roselle
Większy wolontariusz
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:19, 18 Sty 2014 Temat postu: pierwsze spotkanie, spacer |
|
|
Był chłodny lecz słoneczny, styczniowy poranek. Zaparkowałam swój samochód na podjeździe stajni. Nim wyszłam z auta wzięłam głęboki wdech. Tak dawno mnie nie było w kraju... Stajnia Centralna była pierwszą placówką którą odwiedziłam po przyjeździe z Hiszpanii. Wszystkie moje konie już dawno zmieniły właściciela bądź biegają za tęczowym mostem... Z zamyślenia wyrwał mnie gwałtowny skurcz żołądka. Cóż, trzeba wysiąść z auta. Skierowałam sie do biura stajni. W biurze siedziała tylko Dei. Kiedy mnie zobaczyła, miałam wrażenie że zemdleje, ale po chwili rzuciła mi się na szyję z dzikim okrzykiem radości xd. Wypiłyśmy herbatkę, poplotkowałyśmy a potem nadszedł czas na najważniejsze- zwiedzenie stajni.
Przechadzając się korytarzem nagle poczułam szczypnięcie w ramię. Odwróciłam się i... zaparło mi dech w piersiach. Przede mną, w boksie stał przepiękny, rosły, gniady ogier. Łypał na mnie spode łba swoimi pięknymi, niezwykle inteligentnymi oczami. Przez chwilę oboje na siebie patrzyliśmy, następnie niewiele myśląc weszłam do boksu konia wcześniej sprawdzając jak ów delikwent ma na imię. Ruby. Ruby Donnperignon. Imię godne takiego zwierzęcia. Pogłaskałam konia po aksamitnej sierści. Był przepiękny, pod palcami czułam potężną muskulaturę ogiera. Znalazłam wcześniej jego szczotki, toteż wyczyściłam go, założyłam kantar, podpięłam uwiąz i wyprowadziłam na zewnątrz budynku. Ogier niesamowicie się prezentował. Puszył się, wydymał chrapy i co chwilę cichutko rżał. Wypuściłam go na osobny padok, żeby zobaczyć go w pełnej okazałości. Ruby zagrzebał kopytami w ziemi a następnie pobiegł przed siebie pełnym galopem. Niesamowicie się popisywał, co chwilę brykał i patrzył na mnie, czy na pewno obserwuję jego wyczynym. Pokręciłam głową. Taki koń... co on robi w SC? Byłby z niego świetny dresażysta. A gdyby tak... Może, ale na razie muszę uporządkować swoje sprawy po przyjeździe do kraju. Pozwoliłam ogierowi jeszcze troche pobiegać, następnie zabrałam go do boksu, bo zbliżała się pora posiłku dla koni. Pożegnałam się z gniadoszem całując jego aksamitne chrapy. Pomachałam Deicowi i ruszyłam w stronę samochodu wciąż rozmyślając o niesamowitym gniadoszu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roselle
Większy wolontariusz
Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:39, 19 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Ostatnie pół godziny w robocie dłużyło mi się niemiłosiernie. Byłam rozdrażniona i co chwilę marudziłam na pracowników. A co, w końcu pani kierownik jestem to mogę xd W końcu wybiła 13 i mogłam pojechać odwiedzić Ruby'ego. Odpaliłam więc swoje kochane, czarne BMW i szybciutko pojawiłam się w stajni. W międzyczasie wstąpiłam do Kobyłki bo w końcu z pustymi rękoma w gości nie wypada
Ogier akurat szalał na padoku z Dustfingerem. Zabawnie wyglądali obok siebie. Poszłam po uwiąz ogiera i chwilę później próbowałam złapać konia. Jednak urwis wcale nie chciał kończyć zabawy z towarzyszem. Chwilę pobiegałam za nim po czym dałam sobie spokój i stanęłam przy płocie wyciągając z kieszeni jabłko i głośno zaczęłam je chrupać. Tak jak się spodziewałam, łasuch za sekundę już był przy mnie i szperał mi nosem po kieszeniach. Uśmiechnęłam się pod nosem i dałam ogierowi owoc. Ten schrupal go z zadowoleniem i pozwolił zabrać się do stajni.
Przypięłam konia na dwa uwiązy w korytarzu stajni i zaczęłam czyścić. Brudas z niego niesamowity, toteż pielęgnacja zajęła mi sporo czasu. Ogier w tym czasie stał zrelaksowany ze zwieszoną wargą i całkowicie zrelaksowany oddawał się przyjemności. Szkoda, że nie mialam dzisiaj więcej czasu, chętnie bym wsiadła na ogiera i sprawdziła go pod siodłem. Ale cóż, obowiązki wzywają. Posiedziałam jeszcze chwilę z Rubym, obkarmiłam za wszystkie czasy cuksami i marchewkami a następnie z ciężkim sercem wypuściłam z powrotem na padok. Patrzyłam jak ogier z radością bryka i popisuje się przed klaczami, które pasly się na sąsiednim wybiegu. Mogłabym patrzeć na tego konia przez wieki wieków a i tak jego piękno nie skończyło by mnie zachwycać...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|