|
Stajnia Centralna Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre
Duży wolontariusz
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:14, 30 Gru 2012 Temat postu: Sens Życia - Odwiedziny |
|
|
Odwiedziny Gniadego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Rastamanka
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:25, 15 Sty 2013 Temat postu: Pierwsze spotkanie z Sensownym |
|
|
Po długiej przerwie wróciłam do Virtuala. Planowałam zaopiekować się czyimś koniem, gdy nie ma właściciela, bawić się z nim, ale nie brać za niego odpowiedzialności jaką jest posiadanie własnego konia. Po Gold Queście[*] szczerze nie liczyłam na to, że wrócę na koński grzbiet, czy w ogóle wrócę do świata koni. Jednak przełamałam się. Dziewczyny poleciły mi aby wejść na SC i sprawdzić czy nie ma czegoś ciekawego. Szłam i przeglądałam boksy pełne przestraszonych choć zadbanych koni, aż w końcu zobaczyłam go. To było jak kard z filmu "Odnalazłam Cię!". Spojrzałam na tabliczkę i patrzę na imię. Przeczytałam je chyba ze trzy razy. Sens Życia. Zamurowana stałam i powiedziałam: O Stary rzeczywiście. Koń parsknął, lecz nie zwrócił większej uwagi na moją osobę. - Przepraszam, nie powinnam nazywać Cię starym skoro masz dopiero 4 lata. Uśmiechnęłam się. Otworzyłam boks konia, weszłam spokojnym krokiem, podeszłam i pogłaskałam konia. Dałam mu cukierka, którego znalazłam w kieszeni. Strasznie przypominał mi Goldziaka. I z budowy, i może nawet trochę z zachowania. Zaczęłam myśleć. A może, może Ty byś mi go zastąpił. Może byśmy się dogadali tak ja z Questem. Wtedy zaczęła się samotna burza mózgów. Oparłam się o ścianę w jego boksie, głaskałam go i myślałam nad przyszłością. Koń zbliżył się do mnie i zaczął się ocierać tak jakby myślał, że mam jeszcze jakieś cukierki. A później rzeczywiście znalazłam jeszcze jednego i dałam go Sensowi. Stwierdziłam, że jeżeli to ma być naprawdę to chciałam, żeby był moim towarzyszem już do końca. Tylko On i Ja. Pomyślałam o startach, o jego nowym domciu i moje serce wtedy zaczęło szybciej dla Niego bić. Stwierdziłam: Tak, to jesteś ty. Ten który będzie godnie reprezentował ze mną Virtual. Przytuliłam się do jego szyi i na swoich plecach poczułam jego głowę. Było to dość miłe uczucia. Poklepałam go jeszcze po łopatce i szyi po czym wyszłam z boksu mówiąc: Do zobaczenia Sensowny. Zamknęłam boks i wyszłam ze stajni. Wracając myślałam: Maja zaczynamy nowe życie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rastamanka
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:23, 24 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Wstałam, szybko się ubrałam i pojechałam do stajni. Jedyna wolna moja godzina w tym dniu więc postanowiłam, że przyjadę, wezmę Sensa na lonże, wyściskam i wróce do domu. Weszłam do stajni i od razu pokierowałam się w stronę siodlarni, zabierając szczotki, ogłowie,lonżę, pas do lonżowania, wypinacze, ochraniacze i darkę. Poszłam pod boks konia, weszłam, przywitałam się z nim. Dałam mu cukierka i założyłam ogłowie. Pozapinałam wszystkie paski, wyprowadziłam konia z boksu. Ku mojemu zdziwieniu stał grzecznie i nie kręcił się. Ściągnęłam z niego derkę i wyczyściłam dokładnie, po czym nałożyłam czaprak, futerko i pas do lonżowania. Następnie wyczyściłam kopyta. Założyłam ochraniacze, zapięłam wypinacze do pasa, nałożyłam darkę i zapięłam ją z przodu, następnie poszłam na halę. Wchodząc od razu ściągnęłam derkę, wzięłam bata z narożnika hali. Następnie na ślad lonżowania ustawiłam jeden drążek, weszłam do środka i zaczęliśmy stępem. Luźno, bez wypinaczy. Koń zgrabnie przechodził przez drążek. Po 5 minutach, zatrzymałam konia. Podeszłam do niego i zapięłam wypięcia. Wewenętrzny o dziurkę krócej aby wyginał się do środka. Wzięłam bata i pogoniłam Sensa do kłusa. Na początku bardzo mu się pomysł z wypięciem nie podobał, później jednak zaakceptował to, że coś mu się rusza w tym pysku i powoli zaczynał się rozluźniać. Widać, że była to praca, bo po 15 minutach kłusa w lewo był spocony jakby chodzi pod siodłem przez godzinę. Zmieniłam mu kierunek, i kłus na prawo. Gdy kłusował na prawę stronę, zamiast przechodzić przez drążek to przez niego skakał. W tym momencie pogoniłam go do galopu. Na początku stawiał się trochę wypinaczom, ale odpuścił i ładnie galopował. Drążek pokonywał bez problemu. Po 5 kółkach zmieniłam stronę i galop w lewo. Na koniec odpięłam mu wypięcia, założyłam derkę i postepował chwilę. Gdy osechł, wróciliśmy do stajni. Szybko go rozebrałam i odstawiłam do boksu. Z siatki wrzuciłam mu kilkanaście marchewek do żłobu. Jeszcze w boksie na szybko posmarowałam mu kopytka i zmieniłam derkę z polarowej na ziomową. Odniosłam sprzęt, pożegnałam się z koniem i uciekałam do domu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dirnu
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:42, 15 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
James znalazł chwilę żeby zajechać do SC. Niestety tylko na odwiedziny... Ale cóż poradzić? Zapracowany był ostatnio dość. Przez chwilę zastanawiał się do jakiego konia zajrzeć. Ostatecznie zatrzymał się przed boksem Sensa. Może trochę z ogierem popracuje? Widać, że konie zastane tutaj... Ale z jego wierzchowcami nie było wiele lepiej. Okres świetności z porządnymi treningami na codzień chyba mu minął. Ale nic.
Zdziwiło go to, że gniady sam wychylił do niego łeb, zachował pewność siebie i spokój. SC kojarzyło się niestety mężczyźnie z oswajaniem Storma, który gotów był kogoś zagryźć, gdy przeszedł bezpieczną linię. A tu proszę! Taki przyjazny Sensik, co sam z siebie chce nawiązać przyjaźń. James pogłaskał delikatnie jego kość nosową, dając mu przy okazji możliwość zapoznania się ze swoim zapachem. Zaraz po tym wziął z haczyka kantar gniadosza i wkroczył mu do boksu, co też nie wywołało w nim niepokoju. Podpiął uwiąz... I jechane! Najpierw zaprowadził Sensa na myjkę. Tam uwiązał go... I to już było źle, kiedy poruszał się wokół niego ze szczotkami, a ogier nie mógł zobaczyć, gdzie jest, kręcił się, ciągał na uwiązie. W końcu James dał mu tyle luzu przy łbie, że mógł się spokojnie odwracać. Gniady zaczynał się denerwować, gdy tylko James znikał mu z oczu. Facet podejrzewał, że chodzi o to, że został porzucony. Przykra sprawa. Gdy przeszli przez czyszczenie dał mu smakołyka bananowego. Na widok dropsa ślepia mu się zaświeciły i zaraz po spożyciu go, zaczął dobierać się do Jamesowych kieszeni.
-Ej, ej, zostaw!
Stanowczo odstawił jego łeb na odpowiednie miejsce. Gdy już szli na pastwisko sytuacja powtarzała się kilka razy - aż w końcu gniady zrozumiał, że nic nie zdziała. James puścił ogra na pastwisku, samemu opierając się o płot. Obserwował go dokładnie. Następnym razem można by ogarnąć jakąś lonżę na rozgrzewkę po dłuższym czasie bez treningu... Teraz Sens mógł się wyhasać do woli, byli tu na razie sami, więc często zdarzało mu się patrzeć w stronę człowieka, kontrolować, czy nadal jest na swoim miejscu. W pewnym momencie mężczyzna odszedł od płotu i ruszył w kierunku ogra.
-Sens!
Gniady zareagował momentalnie. Zatrzymał się, postawił uszy i spojrzał w jego kierunku.
-Sens!
Powtórzył, żeby zachęcić go do podejścia. Gniady chętnie do niego podbiegł, ledwie wyhamowując.
-Dobrze.
Podał mu na płaskiej dłoni smakołyk, znowu głaszcząc jego kość nosową. Dopiął mu uwiąz, spojrzał na zegarek. Jeszcze chwilę mają... Wziął więc gniada na spacer wokół stajni, żeby sobie popatrzał na teren, który dobrze zna. Może zobaczy jakieś inne konie, czy coś. Ale nie, pusto, cicho... Po piętnastu minutach odstawił go do boksu, głaszcząc i częstując jeszcze jednym dropsem. Ogier patrzał za nim, widocznie niespokojny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
asiam017
Dołączył: 24 Paź 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:19, 25 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Asia powoli szła dokładnie patrząc na każdego konia. W jednym boksie stał całkiem pogodny gniadosz -Cześć malutki *dałam koniu dłoń do obwąchania* Koń obwąchał ja i podszedł bliżej pogłaskałam go.Po jakimś czasie znalazłam jego kantar ,na wszelkie sposoby starałam się go mu nałożyć i udało się podpiołam uwiąz i zabrałam ogierka przed stajnie tam dokładnie go wyszczotkowałam ogier był bardzo ufny dałam mu jeszcze jabłuszko i zaprowadziłam go spowrotem do boksu.-pa malutki *powiedziałam na pożegnanie i przytuliłam mocno ogierka *
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|