Stajnia Centralna

Sayuri

Odwiedziny klaczy

Nojec

Synia była w SC od niedawna, ale już zdążyła mi się spodobać. Młoda, ładna. Ma szansę na dużą karierę.
Kręcąc się po Centralnej, skierowałam się do części stajni, w której znajdowała się klacz. Podeszłam z marchewką.
-Hej, hej, misiaku - odwróciła łeb
Otworzyłam boks i dałam jej marchew. Schrupała ją bardzo szybko i natychmiast zaczęła szukać następnej. Była zaciekawiona i przyjacielska. Wyprowadziłam ją z boksu i przywiązałam. Wyczyściłam kopyta, przejechałam sierść szczotką. Potem odwiązałam klacz i cmoknęłam na nią.
Najpierw zaczęłam oprowadzać młodą po terenie Centralki. Chciałam jej pokazać wszystko, by już do tego przywykła. Ośrodek był spory. Oglądałyśmy halę, stajnię, pastwiska, ćwiczących ludzi i konie na czworobokach, round-penach.. Potem usiadłam na trawie i pozwoliłam klaczy poskubać.
Po 20 minutach znów zacmokałam i skierowałam się do lasu. Znane mi ścieżki, nieznane jeszcze młodej. Poszłyśmy nad jeziorko. Tam tylko schłodziłam nogi szlachetnej. Na początku bała się wejść i zrobiła duże oczy, ale po chwili sama siebie przekonała, że to nic takiego.
Wracałyśmy do stajni. Wiatr się wzmagał, robiło się coraz zimniej. Jesień.
W Centralnej puściłam Synagogę na padok z Eskadą. Niech trochę pobiega, bo czuję, że będzie padać..