Blacky
Bywalec
Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 17:35, 17 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
17 października 2010 - praca na dragach, wydłużanie i skracanie wykroku
Weszłam do stajni, kilka koni na mój widok zarżało podnosząc głowy ponad drzwi boksów. Niestety, nie miałam wiele czasu, więc nie przywitałam się ze wszystkimi - od razu skierowałam się w stronę Synagogi. Na przywitanie dałam jej jabłko, taka łapóweczka i pogłaskałam po szyi. Sprawnie zabrałam się za czyszczenie. Kiedy już lśniła też szybko osiodłałam ją i okiełznałam, po czym wyprowadziłam przed stajnię i wsiadłam. Podciągnęłam popręg i na zupełnie luźnej wodzy skierowałam się na ujeżdżalnię.
Przez pierwsze minuty wodza była cały czas luźna, a Synagoga robiła duże, energiczne kroki i raz po raz oglądała się na boki z ciekawością. Robiłam wolty i zmiany kierunku, pojechałam też jedną ósemkę i przekątną. Potem zaczęłam powoli zbierać wodze - klacz ustawiła poprawnie głowę w pionie i podstawiła zad. Tym razem na kontakcie też porobiłyśmy parę figur, w tym dodatkowo trójkąt. Kiedy zrobiłam to samo też w drugą stronę przeszłam do kłusa. Synagoga wyrwała energicznym krokiem, więc najpierw musiałam ją trochę opanować, a potem skupiłam się na jej zebraniu.Zrobiłam koło w prawo, potem po jednym kółku przekątną i przeszłam na chwilę do stępa. Zatrzymałam się i podciągnęłam popręg po czym ruszyłam z miejsca kłusem. Zrobiłam półwoltę i trójkąt, potem na środku długiej ściany zatrzymałam się, 5 sekund nieruchomości i od razu kłus. Poklepałam konia, bo nie było pomiędzy tym stępa. Potem zaczęłam na krótszych ścianach skracać wykrok (nie było to takie łatwe, bo klacz miała sporo energii i w niektórych miejscach rwała do przodu) a na dłuższych wydłużać. Żeby się nie przyzwyczaiła,zrobiłam to samo, ale odwrotnie - ze skróceniem na dłuższych ścianach, a wydłużeniem na krótszych. Potem zrobiłam kółko stępa, a kiedy odsapnęłyśmy znów kłus i serpentyna. Potem wjechałam na koło i zagalopowałam z lewej nogi. Klacz, ku mojemu zdziwieniu, szła równym i spokojnym krokiem - spodziewałam się wyrwania, bo to w końcu galop, ale nic takiego się nie stało. Wjechałam na ścianę, po jednym kółku zrobiłam woltę i przeszłam do kłusa, a potem zagalopowałam na prawą nogę. Też zrobiłam dwie wolty, po czym wjechałam na przekątną, na środku zrobiłam lotną zmianę nogi w galopie (brawo, Synagoga!) i parę fouli na lewą i do kłusa, do stępa. Poklepałam i dałam luźną wodzę. Znowu odsapnęłyśmy (dałam na to 2 okrążenia) po czym przeszłam do galopu na prawą nogę i wydłużyłam wykrok. Przejechałyśmy tak niewielki dystans i skrócenie. Rwała trochę do przodu, ale po chwili odpuściła i szła równo, spokojnie. To samo na lewą. Poklepałam i przeszłam do stępa roboczego.
Po chwili przeszłam do kłusa i równym najazdem skierowałam klacz na cztery drągi z kłusa. Puknęła dwa ostatnie drążki, więc powtórzyłam ćwiczenie i najechałam jeszcze raz dając trochę mocniejsze łydki. Tym razem bez puknięcia, więc z drugiej strony - od razu czysto. Po tym najechałam na drągi na łuku - tutaj też dała sobie bardzo ładnie radę. Potem na jednej linii były dwa zestawy drągów - jedne były trocszkę szerzej rozstawione niż zwykle. Pierwszy zestaw przejechałyśmy kiepsko, bo pierwszy drąg klacz puknęła tak, że poleciał trochę do przodu, za todrugi wyśmienicie. Przeszłam potem do galopu i najechałam na jeden zestaw drągów na galop i tak się rozpędziła przed nimi, że ledwo ją skróciłam, ale udało się, bez błędu. Poklepałam klacz i uznałam, że na dzisiaj wystarczy pracy. Zrobiłam jeszcze parę kółek w kłusie na obydwie ręce, sama trochę dla siebie poćwiczyłam jazdę w ćwiczebnym (wybija, niełatwe zadanie) i w półsiadzie dla równowagi. Potem węzyki na długich ścianach, jedna ósemka i serpentyna. Przeszłam do stępa roboczego na luźnej wodzy i poklepałam wierzchowca. Synagoga zdążyła się spienić, z ulgą skorzystała z długiej wodzy i wyciągnęła szyję tak, że prawie wodziła nosem po ziemi. Stępowałyśmy tak dobry kwadrans, żeby całkowicie wyschła przed wejściem do stajni. Kiedy wreszcie ochłonęła zsiadłam, zaprowadziłam ją do boksu, rozczyściłam i założyłam derkę. W nagrodę wrzuciłam też marchewkę i jabłuszko do żłobu, po czym dyskretnie się zmyłam do domu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|